Blogrys

Obejrzane w 2020: Złe dobre seriale (2)

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Druga i ostatnia notka poświęcona obejrzanym (właściwie: próbnie pooglądanym) w 2020 r. serialom, które, choć zachwalane, mnie akurat do gustu nie przypadły.



Prawdziwe psy
(obejrzałem: trzy odcinki)

Przesłuchanie na komendzie znane również pod tytułem Sławek i Edek zaliczam do najwybitniejszych filmików jutubowych. Widziałem go dziesiątki razy. Fragmenty dialogów mogę cytować z pamięci.

Scena owa pochodzi z serialu Prawdziwe psy Patryka Vegi – a ponieważ Służby specjalne tegoż reżysera mi się podobały, postanowiłem więc wypróbować jego pierwszą słynną produkcję.

Ale nie warto. Nieciekawe. Inne niż Przesłuchanie... wybitne momenty tam niestety nie występują, przynajmniej nie w trzech pierwszych odcinkach. Formuła fabularyzowanego dokumentu (dokumentalizowanej fabuły?) się nie sprawdza. Zarzuciłem, tak jak notabene drugi sezon Ekstradycji.

Mnie to nie interesuje, że ma zimną rękę!

Fear City: New York vs the Mafia
(obejrzałem: jeden odcinek)

Pięć wielkich mafijnych rodzin. Na ich czele zarządzające ciało zwane Komisją, w której zasiadają okrutni, cyniczni capo. Wokół nich: Gęsta siatka niezliczonych powiązań oplatających wszystkie warstwy nowojorskiego – ba, amerykańskiego – społeczeństwa. Korupcja, zdrada, krwawe obrachunki, polityka, honor, bezustanna walka z przedstawicielami prawa, bezkompromisowe łamanie wszystkich paragrafów kodeksu karnego z zakłócaniem ciszy nocnej włącznie.

Prawie sto lat historii – od roku 1931 (data wojny kastellammarskiej) po, de facto, dzień dzisiejszy. Fascynujący materiał na serial dokumentalny z epickim oddechem, który rozpoczynałby swoją narrację jeszcze przed Drugą Wojną Światową, a kończył na czasach współczesnych.

I cóż wyprodukował Netflix? Trzyodcinkową opowiastkę o tym, jak instalacja podsłuchów przez FBI w domach mafiosów dostarczyła dowodów w głośnych rozprawach sądowych w połowie lat 80. Maleńki wycinek fascynującego fresku przedstawiony w łopatologiczny ale-czy-na-pewno-rozumiecie-kto-jest-kim sposób. Kaliber absolutnie nie nowojorski, ba, nawet nie wołomiński.

Przez godzinę obserwujemy, jak agent przebrany za montera wpina pluskwę w słuchawkę wysoko postawionego gangstera. „Obserwujemy”, bo zdarzenia zrekonstruowano z udziałem aktorów. Kamera drży na zoomie, a my w obawie przed spektakularną wpadką powinniśmy oczywiście kurczowo zaciskać dłonie.

Zacisnąłem na przycisku pilota.

The End of the F***ing World
(obejrzałem: pięć odcinków)

Siedemnastolatek o skłonnościach psychopatycznych i alternatywna nastolatka na gigancie. Brytyjski serial czarnokomediowy będący na bakier z wychowawczą poprawnością, ale i zbyt szybko wytracający tempo.

Zastanawiałem się, kiedy wreszcie TEotFW otrząśnie się ze specyficznej infantylności i w piątym odcinku spłynęło na mnie olśnienie – nigdy! To wszak serial o nastolatkach dla nastolatków, nawet jeśli nie oznaczono go wyraźną etykietką „Young Adult”.

Produkcji młodzieżowych unikam – nie widziałem nawet Harry Pottera – ale nie wykluczam, że na starość zdziecinnieję i wtedy nadrobię zaległości.

Dark
(obejrzałem: dziewięć odcinków)

Głośny thriller o podróżach w czasie, który nie zatrzymuje się na dwa kroki przed paradoksalnymi pętlami, ale wyciska wellsowski trop jak cytrynę. Rzecz nie aż tak enigmatyczna jak doskonały Primer, ale na pewno bardziej skomplikowana od 12 Małp i Donniego Darko razem wziętych.

I jednocześnie przedziwna od strony warsztatowej. Powtórzę tutaj komentarz, który jakiś czas temu zostawiłem pod wyczerpującym, świetnym wpisem Cichego Fraglesa:

Zazwyczaj jest tak, że produkcje telewizyjne z Wielką Zagadką w tle trzymają widza mocno przy ekranie różnorakimi chwytami skrojonymi do formatu poszczególnych odcinków: telenowelowością (Lost), proceduralizmem (The X-Files), szybkim montażem (Fringe), nastrojem (Twin Peaks), dziwnością (Watchmen), klimatem retro (Stranger Things).

Prawie zawsze jednak podskórnie czujemy, że Wielka Zagadka nie spełni pokładanych w niej oczekiwań, że tajemnica napięto za mocno, że scenarzyści prędzej czy później się wyłożą. Pod tym względem najlepiej wypadło moje ukochane TXF, chociaż mitologicznie rzecz ujmując, trzy ostatnie sezony, nie mówiąc o tych niedawnych, dodatkowych, są słabe. No i jeszcze Lost bardzomisię, od początku do końca; ale wiem, że w tym osądzie jestem raczej osamotniony.

A z Dark sytuacja jawi się dokładnie odwrotnie. Od początku czujemy, że obcujemy z, jak to ładnie ujął Cichy, „niemiecką precyzją i żelazną konsekwencją”. Niestety, poszczególne epizody odznaczają się także niemiecką elegancją i serdecznością. Dość powiedzieć, że obejrzałem sześć pierwszych odcinków, zrobiłem sobie długą przerwę, potem obejrzałem jeszcze trzy, a finał pierwszego sezonu już odpuściłem.

Dlaczego? Po pierwsze, w zatrzęsieniu postaci we wszystkich swoich temporalnych odmianach nie znalazłem dosłownie nikogo, komu chciałbym kibicować. Wszyscy byli niesympatyczni, w najlepszym razie – małoduszni.

Po wtóre, znużyła mnie natrętna dunklowa atmosfera. Znak szczególny: Do znudzenia powtarzany typ ujęcia, w którym kamera podąża za bohaterem w Ciemnym Miejscu (TM), a towarzyszy temu złowroga, rozciągnięta dopplerem, charakterystyczna nuta. W połowie pierwszego sezonu zaczęło to odnosić efekt przeciwny do zamierzonego. (Pochwalę za to czołówkę – pycha).

Szczerze zazdroszczę ludziom, którym się podobało, gdyż dostrzegam ogromną ambicję i potencjał Darka. Niestety, moje zwoje pożuły i wypluły.

Sense8
(obejrzałem: półtora odcinka)

Dark nie spełnił pokładanych w nim nadziei, lecz wciąż miałem niekłamaną ochotę na serial z Wielką Zagadką w tle. Sięgnąłem po Sense8, opowieść o grupie ludzi splątanych telepatycznie i prześladowanych przez złowrogą organizację. Recenzje serialu były co prawda ambiwalentne, jednak uznałem, że nazwisko Wachowskich gwarantuje jakość i oryginalne podejście.

Oryginalne? Transseksualne! W dwóch pierwszych odcinkach najważniejszy jest kiczowaty dramat transseksualisty: najpierw błogość Parady Równości, zaraz potem nagłe pojawienie się Złej Nieakceptującej Wydziedziczającej Matki. Bohaterów jest co prawda aż ośmiu i nie ulega wątpliwości, że potem na pierwszy plan wysunęliby się kolejno pozostali. Co z tego, skoro cała ich galeria wydaje się równie bezbarwna.

Poza tym, tak jak w Darku znużyła mnie serwowana łyżką stołową mroczna atmosfera, tak Sense8 przeciążyło mi jądro migdałowate. Wachowscy postanowili bowiem bezpardonowo zaatakować widza montażową intensywnością. Bohater nie może spokojnie kupić gazety w kiosku, bo natychmiast pojawią się przebłyski, flashbacki, flashforwardy; niepokojąca muzyka gwałtownie rozbrzmi, a roztańczona kamera raz za razem robić będzie najazdy na stropioną, skonfundowaną fizjonomię. Przejścia między licznymi postaciami wykonano umiejętnie w Zagubionych, Wachowscy zrobili je też dobrze w Atlasie chmur. Tutaj przegięli.

Patria
(obejrzałem: jeden odcinek)

Kraj Basków z całym dobrodziejstwem prochowego inwentarza. Oczekiwałem polityczno-szpiegowskiego thrillera, dostałem dramat o nieszczęśliwie splecionym losie dwóch dawnych przyjaciółek; syn jednej z nich, członek ETA, zabił w zamachu męża tej drugiej (patrz zdjęcie). Rodziny na zawsze się skłóciły. Nic dziwnego.

Pierwszy odcinek rozkręcał się powoli. Zupełnie, ale to zupełnie mnie nie wciągnął. Kredytu zaufania, jak rozumiecie, dać nie mogłem, bo nie dostałem przecież gatunku, na który liczyłem. Jeśli kiedyś TVP nakręci RAŚ-owy remake, spróbuję ponownie.






Komentarze

m. (2021-01-17 13:36:02)

Ciągle przymierzam się do Dark i teraz sam nie wiem czy warto. ;-)

Marcin Segit (2021-01-17 15:21:28)

Dark dla mnie był równią pochyłą. Pierwszy sezon rewelacyjny, drugi świetny, potem ledwo dobry, a na końcu było "ech, no zobaczę, jak się skończy".

xpil (2021-01-17 16:27:57)

A mi się Dark podobał
Nie wszystkie odcinki i postaci, ale jako całość moim zdaniem broni się świetnie.

Arek (2021-02-26 20:13:09)

Ech, muszę w końcu tego "Darka" obejrzeć w całości, ale już pod koniec pierwszego sezonu pojawiła się myśl o równi pochyłej, o której wspomina Seji. Może kiedyś.