Obejrzane w 2019 r.: Rozczarowania
obejrzane ::: 2020-01-28 ::: 390 słów ::: #731
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Midsommar (2019) – harce szwedzkich kultystów w jasnym świetle polarnego dnia. Poprzednie dzieło Ariego Astera pt. Dziedzictwo było wyborowym, inteligentnym horrorem, jednym z najlepszych filmów, jakie obejrzałem w 2018 r. Moje niemałe oczekiwania względem Midsommar zostały zaś boleśnie zawiedzione. Najlepsze są tutaj prolog i epilog, lecz wszystko to, co rozgrywa się pomiędzy, za bardzo nudzi i za mało straszy. Oczywiście, dam Asterowi jeszcze jedną szansę, choćby dlatego, że bardzom ciekaw, jaki typ horroru – po „familijnym” i antropologicznym – nakręci następnym razem. Na szwedzką prowincję się natomiast nie wybieram i Wam też odradzam.
Her (2013) – samotny facet zakochuje się w inteligentnym systemie operacyjnym obdarzonym powabnym głosem Scarlett Johansson. Według niektórych najlepszy film 2013 r., według mnie niewypał z kompletnie niewiarygodną przesłanka. Gdyby następny Windows rzeczywiście okazał się sztuczną inteligencją, gwarantuję, iż życie uczuciowe wąsatych rozwodników byłoby najmniejszym z naszych zmartwień. Rozumiem oczywiście, że reżyser Spike Jonze nie kręcił prequelu Terminatora, a opowieść o samotności we współczesnym świecie, lecz i takiego wariantu nie kupuję. Coś mi w Her zgrzytało na poziomie psychologicznym niczym wiekowy twardy dysk, zaś baśniowości i alegorii jest tu za mało, by nie zwracać na psychologię uwagi.
Watchmen (serial) (2019) – wyobraźnia Damona Lindelofa, współtwórcy LOST-a, wyrusza na podbój uniwersum Alana Moore'a. Pierwszy epizod znakomity, zaraz po nim rozpoczyna się długa droga w dół najeżona bezsensownymi momentami WTF. Widz bardziej inteligentny ode mnie przerwie oglądanie w momencie, w którym główna bohaterka zostanie poddana dializie przy pomocy słonia. Ejdżbiowski Watchmen udowadnia przynajmniej wybitność Moore'a – nie wystarczy tylko wymyślić frapujący świat, trzeba jeszcze z wyczuciem dobrać do niego fabułę.
Ślepnąc od świateł (2018) – diler Kuba snuje się po Warszawie. Wyłączyłem w połowie drugiego odcinka. Wymagam, żeby serial sensacyjny wkręcił mnie intrygą najpóźniej na początku epizodu numer dwa. Światłom, ze względu na Darka, dałem dodatkowych dwadzieścia minut, ale potem nie chciało mi się już z tym dilować.
Wiedźmin (2019) – po obejrzeniu netfliksowej ekranizacji opowiadań Sapkowskiego miałem mieszane uczucia. Nie mogłem się zdecydować, czy serial jest kiepski, czy tylko przeciętny. Aktorów, owszem, dobrano w wielu przypadkach bezbłędnie (Geralt, Ciri, Jaskier, Cahir), aczkolwiek sporo do życzenia pozostawia casting czarodziejski (wyzuta z seksapilu Triss, pozbawiona klasy Yennefer). O jakość scenariusza i dialogów można by się pospierać... ale nie trzeba, bo serial skutecznie grzebie bezbarwna reżyseria nasuwająca na myśl produkcje fantasy typu Herkulesa albo Xeny. Grosza nie rzucam wiedźminowi. Paszoł won, siwy odmieńcze.
Komentarze
Paweł Birgiel (2020-01-29 08:34:30)
Ciekawie się składa, bo właściwie wszystkie wymienione przez Ciebie tytuły obejrzałem z mniejszą lub większą przyjemnością.
Midsommar i Her to dla mnie fantastyczne filmy. Co do Watchmen, to miałem bardzo podobne odczucia, choć pierwszy odcinek był naprawdę dobry i pomysł na nową interpretację tej historii robił duże wrażenie, to z czasem było już gorzej, a ostatni odcinek był zwyczajnie marny i jak dla mnie zrujnował potencjał całości.
Ślepnąc od świateł czy Wiedźmin to seriale w ocenie których zwyczajnie nie potrafię być obiektywny. Pierwszy to polski serial na HBO, ze świetnymi zdjęciami Warszawy i doskonałą grą polskich aktorów. Drugi to ekranizacja oparta o historię jednej z moich ulubionych serii książek, na podstawie której stworzono też jedną z moich ulubionych gier.
W Ślepnąc od świateł przeszkadzały mi trochę te mistyczne (alegoryczne?) wstawki, jakby na siłę budujące grunt pod to, by Youtuberzy mieli o czym robić materiały ze swoimi interpretacjami. Słyszałem jednak, że tak było w książce. Zakończenie też nie wydaje mi się zbyt otwarte, a szkoda, bo chętnie obejrzałbym następny sezon.
Co do Wiedźmina to mam masę uwag, zgadzam się z Twoimi. Ja chyba po prostu jestem nieuleczalnym książkowym purystą i na wszelkie odstępstwa od oryginału patrzę wrogo albo przynajmniej podejrzliwie.
Borys (2020-01-29 09:51:59)
Ale czy "Midsommar" podobał Ci się równie mocno, co "Hereditary"?
"Watchmen" pogrążył w moich oczach twist z tożsamością Doktora Manhattan (a finałowy twist z jajkiem był szczytem idiotyzmu).
W "Ślepnąc od świateł" zdążyłem obejrzeć tylko jedną wstawkę, tą z zatopioną Warszawą, i nie powiem, żeby zaimponowała mi od strony montażowo-technicznej...
Paweł Birgiel (2020-01-30 17:24:16)
Ale czy „Midsommar” podobał Ci się równie mocno, co „Hereditary”?
W zasadzie tak, co najmniej równie mocno. Ale po prawdzie nie jestem wielkim smakoszem czy znawcą horrorów, oceniam ogólnie wrażenia estetyczne i przy Midsommar było naprawdę super - przerażająca historia w jaskrawym świetle dnia? Na pewno film co najmniej wyłamuje się ze schematów.
Paweł Birgiel (2020-01-30 17:24:42)
(Z pozostałymi uwagami się zgadzam)