Blogrys

Hamilton

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Jestem zacofany, jeśli chodzi o nowinki technologiczne. Za dowód rzeczowy niech posłuży moja komórka – zgrabna, czarna, lekka Nokia 105, którą wystarczy ładować raz na tydzień. Pamiętam też, że nadzwyczaj późno, dopiero w drugiej połowie ubiegłej dekady, odkryłem możliwość oglądania filmów na DVD.

Jasne, wiedziałem wcześniej o tym wynalazku – wiecie, że napisanie tutaj „o tej technologii” byłoby uchybieniem językowym? to fascynujące zagadnienie semantyczne, gdyż zjawiska, które w mowie potocznej nazywamy „technologią”, powinno określać się jako „technikę”; na dodatek znaczenia pojęć „technologia” i „technika” są w języku angielskim mniej więcej odwrotne niż w polskim, co potęguje zamieszanie – no więc zdawałem sobie wcześniej sprawę z faktu wydawania filmów na DVD, lecz długo nie wpadłem na to, że przecież ja też mogę kupić odtwarzacz, podłączyć go do telewizora i oglądać na zawołanie przygody Jamesa Bonda.

Niedawno „odkryłem” z kolei legalne platformy z muzyką online. Okazuje się, że ze Spotify da się wygodnie strumieniować dowolną muzykę nie płacąc ani centa. W darmowej wersji trzeba tylko raz na jakiś czas – bez porównania rzadziej niż w stacjach radiowych! – wysłuchać krótkiej reklamy.

Jednym z pierwszych albumów odsłuchanych przeze mnie na Spotify był Hamilton, soundtrack z broadwayowskiego musicalu święcącego obecnie wielkie triumfy w USA. Spektakl opowiada o życiu oraz politycznym dziele Aleksandra Hamiltona, jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych.

Odsłuchałem i teraz bardzo chętnie obejrzałbym całość. Do USA na razie się nie wybieram, pozostaje więc trzymać kciuki za planowaną ekranizację. Płyta robi wrażenie. Owszem, dużo tam hip-hopu, ale takiego inteligentnego, z historyczną i polityczną treścią. Album dostępny jest także na YouTubie. Polecam!

Czy Polacy kiedykolwiek doczekają się podobnego widowiska o transformacji ustrojowej? Generał Jaruzelski jako groźny DJ Wrona, Wałęsa jako MC Lechu, Michnik jako niepokorny b-boy? Pomarzyć wolno. Serio uważam, że wśród młodzieży (i nie tylko) byłby to wielki hicior.






Komentarze

Arek (2016-10-02 16:41:46)

Tą komórkę to mógłbyś ogarnąć wreszcie, aby można Ci było podsyłać jakieś soczyste MMS-y, a co do musicalu - to w ogóle by się w Polsce przyjęło?

Borys (2016-10-02 18:50:17)

Wyobraź sobie alternatywną wersję teledysku "They Don't Really Care About Us" z Michaelem tańczącym do rytmu wybijanego zomowskimi pałkami o tarcze.

Arek (2016-10-03 19:04:35)

To miałoby mnie przekonać? Dalej stawiam tezę, że musicale nie są w Polsce gatunkiem cieszącym się ogromną popularnością i żaden Michael Jackson czy Michał Bajor tego nie zmienią.