Blogrys

Autobusem

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Zdziecinnienie społeczeństwa postępuje. Gdy jakiś czas temu jechałem na stojąco autobusem, po obu stronach siedziały kobiety w wieku balzakowskim, na dodatek grube. Ta po lewej łapała komórką pokemony, ta po prawej czytała któryś z wczesnych (poznałem po, ekhem, grubości) tomów Harry'ego Pottera.

Wolę własny infantylizm: Nie ma to jak po trzymiesięcznej przerwie w blogowaniu zmienić skórkę i udawać, że wszystko jest w porządku.

Sumienia nie da się jednak tak łatwo oszukać. Dobrze chociaż, że zmieniło podejście. Najnowszy jego wyrzut wywołany jest bowiem nie długą listą zalegających tematów na notki – backlog przekroczył wszak dziesięć tysięcy znaków daaawno temu – lecz nowymi subskrybentami Blogrysa, którzy powolutku skądś skapują i którzy mają prawo czuć się rozczarowani przewlekłą ciszą w eterze. Swoje do pieca dołożyło paru znajomych. Gdy rozmawialiśmy latem usłyszałem, że i owszem, gdy tylko naskrobię nową notkę, to oni zawsze z przyjemnością ją czytają. „Ale ostatnio nic nie pisałeś...”

Powody przeciągającego się milczenia są prozaiczne. Tak jak mniej więcej dziesięć lat temu przestało mi się chcieć forumować i komentować, tak ostatnio przestaje mi się chcieć siadać do pisania. Napisanie „porządnego” blogowego tekstu zajmuje około trzech godzin, które to godziny, im człowiek starszy, tym przyjemniej spędza mu się w intelektualnym pasie. Blog zabiera mi poza tym czas na pisanie opowiadań i artykułów z prawdziwego zdarzenia. Tych ostatnich w zasadzie też nie chce mi się pisać, lecz takie wytłumaczenie brzmi niezwykle ambitnie.

Jeszcze jedna sprawa: odbiór Blogrysa liczony w kliknięciach jest niezmiennie mizerny. Nie zależy mi bynajmniej na efekcie „majtek Dody”. Tych kilkanaście osób, które regularnie tu zagląda, uważam za bardzo wartościowych czytelników. Podobnie jak Heraklit nie zamieniłbym ich żadną mocą nawet i na dziesięć tysięcy przypadkowych internautów. Jednakże fakt, że nawet notki obiektywnie zasługujące na fejm nie potrafią się przebić, demotywuje.

Zostaje mi polowanie na pokemony i literatura młodzieżowa.






Komentarze

Arek (2016-10-02 16:39:47)

No i wróciłeś... ;-)

G. (2016-10-14 10:24:19)

'... literatura mlodziezowa...'... 'Awantura w Nieklaju' bawi do tej chwili ; )

Borys (2016-10-14 10:26:07)

Nonsens! W autobusie należy czytać Hegla. :)