Blogrys

Uwierz w Jezusa

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

W ewangeliach raz za razem czytamy, jak [Jezus] strofuje swych uczniów za brak “wiary” wychwalając zarazem “wiarę” gojów, którzy wydają się rozumieć go lepiej niż rodacy Żydzi. Od błagających o uzdrowienie wymagane jest “uwierzenie” nim dokona się cud, ich modlitwa rozbrzmiewa więc czasami tymi słowy: “Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”. W innych wielkich tradycjach nie odnajdziemy podobnego zaaferowania wiarą. Dlaczego Jezus robił o nią tyle hałasu? Prosta odpowiedź brzmi: W gruncie rzeczy nie robił. Słowo przetłumaczone jako “wiara” (“faith”) w greckim Nowym Testamencie to “pistis” (forma czasownikowa “pisteuo”), co oznacza “zaufanie”, “lojalność”, “zaangażowanie”, “poświęcenie”. Jezus nie chciał, by ludzie “uwierzyli” w jego boskość, gdyż wcale jej sobie nie rościł. Prosił natomiast o oddanie sprawie. Chciał, by uczniowie, którzy zaangażują się w jego misję, oddali cały swój majątek ubogim i nakarmili głodnych, by nie dali się krępować więzami rodzinnymi, by odłożyli na bok dumę, porzucili zadufanie i tytuły, by żyli jak ptaki w powietrzu i lilie na polu, by zaufali Bogu, który jest ich ojcem. Mieli zanosić dobrą nowinę o Królestwie wszystkim mieszkańcom Izraela, nawet prostytutkom i poborcom podatkowym, mieli wieść życie pełne współczucia nie ograniczając swej życzliwości do kręgu osób powszechnie szanowanych i cnotliwych wedle obowiązujących norm. Takie “pistis” mogło przenosić góry i wyzwalać niespodziewany człowieczy potencjał.

Gdy Nowy Testament został przetłumaczony z greki na łacinę przez Św. Hieronima (ok. 342-420) “pistis” zamieniło się w “fides” (“wierność”). “Fides” nie posiadało formy czasownikowej, więc zamiast “pisteuo” Hieronim użył łacińskiego czasownika “credo”, wyrazu wywodzącego się od “cor do” — “daję swoje serce” — nie sięgnął natomiast po “opinor” (“uważam”). Po przetłumaczeniu Biblii na angielski “credo” i “pisteuo” przekształciło się w Biblii Króla Jakuba (1611) w “wierzę” (“I believe”). Jednakże słowo “wierzenie” (“belief”) od tamtego czasu zmieniło swoje znaczenie. W języku średnioangielskim “bileven” oznaczało “cenić”, “szanować”, “być przywiązanym” i było spokrewnione z niemieckim “belieben” (“kochać”), “liebe” (“kochany”) oraz łacińskim “libido”. “Wierzenie” znaczyło więc początkowo “wierność”, “lojalność względem osoby, z którą jest się związanym obietnicą lub obowiązkiem”. Gdy Chaucerowski rycerz prosił wasala o “przyjęcie swej wiary” (“accepte my bileve”) prosił o przyjęcie poddaństwa i lojalności. We “Wszystko dobre, co się dobrze kończy” Szekspira, napisanym prawdopodobnie około roku 1630 i krótko przed wydaniem Biblii Króla Jakuba, młody szlachcic Bertram wzywany jest, by “nie wierzył swej pogardzie” (“believe not thy disdain”) — nie wolno mu lekceważyć nisko urodzonej Heleny i pozwolić, by wzgarda zakorzeniła się w jego sercu. Jednak pod koniec siedemnastego wieku, gdy nasze pojęcie wiedzy się uteoretyczniło, wyraz “wierzę” zaczęto rozumieć jako intelektualną zgodę na jakąś hipotetyczną — i często wątpliwą — propozycję. Naukowcy i filozofowie byli pierwszymi, którzy użyli go w tym znaczeniu, lecz w kontekstach religijnym łacińskie “credo” i angielskie “belief” zachowały swe pierwotne konotacje aż po dziewiętnasty wiek.

— Karen Armstrong, "The Case for God"
Ch. 4: "Faith"
tłumaczenie własne






Komentarze

scobin (2012-09-27 23:09:06)

Bardzo ciekawe! O czymś podobnym pisała Anna Świderkówna, stwierdzając bodaj w "Rozmowach o Starym Testamencie", że dla starożytnych Żydów pojęcie prawdy (zapomniałem hebrajski wyraz, uwierzycie?) było związane z podążaniem za kimś, a nie z intelektualnym ogarnięciem rzeczywistości. W tym świetle jaśniejsze stają się słowa Jezusa: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem".

Borys (2012-09-29 20:09:54)

Wychodzi na to, że wszystkie święte pisma należy czytać w oryginale, bo o przekłamania nietrudno. ;)

scobin (2012-10-01 22:10:13)

A jeszcze jedna rzecz, skoro już poleciłem Twój wpis na FB:"Jezus nie chciał, by ludzie “uwierzyli” w jego boskość, gdyż wcale jej sobie nie rościł".Zdaje się, że "biblijne roszczenia Jezusa do boskości" to skomplikowana i dość nieoczywista sprawa (mój Kościół zresztą częściowo wywodzi przekonanie o bóstwie Chrystusa z pozabiblijnej tradycji, choć oczywiście nie tylko z niej). Co więcej, Jezus mógł równocześnie przedstawiać się jako Bóg i oczekiwać wiary rozumianej odmiennie niż dzisiaj – jedno z drugim się nie wyklucza.