Blogrys

Pomarańcza Tony'ego

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.


Są takie knigi, brajdaszkowie i frendkowie moi, o które toczy się bladi fajting między nurt-majn-nurtem a jego odnogą fantastico. Jedną z nich jest wydany w 1962 r. "Klokwork oryndż" Tony'ego, to znaczy Anthony'ego, Burgessa, czyli "Mechaniczna pomarańcza" po naszemu. Fantastyczni smołysze nie bez ajronii będę twierdzić, że nurt-majn-nurt woli wulgarniaście zagarnąć buka starego Tony'ego dla siebie niż przyznać, że among utworów sajfaj również znajdują się tru perełki. Majn-boje z kolei nie bez racji zripostują, że w "Oryndżu" elementów fantastico jest tylko małe abitow i że służą one nie jako sztafaż, ale jako odskocznia-podskocznia umożliwiająca Tony'emu zaprezentowanie pewnych tez, soszjal ajdijas i opinii. Ja sam lonsam mógłbym oczywiście zająć neutralną pozycję jak jakiś tchórzliwy san af da bycz bez kręgosłupa poglądowego i wglądowego, ale w tym konkretnym kejzie wolę opowiedzieć się po stronie majn-bojów. Kniga Tony'ego to zdecydowanie bardziej literatura piękna przez duże "bele" niż fantastico... lecz ofkoz formalna klasyfikacja nijak nie wpływa na fakt, że mamy tu, brajdaszkowie i frendkowie moi, po prostu do czynienia z bukiem z gatunku weri gud weri gud indid.

Głównym hirołem i edy sejm tajm opowiadaczem w "Oryndżu" jest narwany nastol Alex i trójka jego budków. Razem tworzą całkiem zgraną paczkę, która po naćpaniu się milkiem z dopalaczami lubi udać się na miasto i albo zgrabić szopa dla monalizy, albo spuścić przypadkowo spotkanemu przechodniowi solidne dwadzieścia w jedno, albo włamać się do spokojnego domku na przedmieściach i ostro zabawić z napotkaną tam dziobką, tam i nazad aż po fertyk i zbryzganie, a to wszystko nie dla pucu a rili. Niestety, biedny mały Alex sun inaf padnie ofiarą zakus podłych i paskudnych cyjniaków, żeby ich Bóg skarał, trafi do gnojni i po dwóch latach siedzenia w ciupie poddany zostanie eksperymentalnej terapii. A potem szybko wyjdzie na wolność, ale nic już nie będzie takie samo jak dawniej, nawet muzyka jego ukochanego Ludwika Vana.

Stary Tony nie naskrybolił jednak "Oryndżu" dla taniego trylu, żeby najpierw pozwolić Aleksowi troszkę pobrykać, a potem się nad nim troszkę poznęcać, co to, to nie, brajdaszkowie. Zachwostka jest taka, że w "Mechanicznej" postawiony zostaje cały szereg weri important kłeszczyns z pogranicza psychologii, socjologii i jeszcze paru innych logii, co to tylko oldboje się na nich wyznają. Czy można winić Aleksa za wszystkie jego hece, jeżeli nasz smołysz taki po prostu jest i chęć czynienie tych hec jest imma-immanentnym partem jego psychiki? Jaki sens ma resocjalizacja w gnojni, skoro w środku uczysz się tylko różnych nowych trików od innych pryznerów, a po wyjściu i tak wszystkie wpychła się od ciebie odwracają, z macią, tatatą i starymi drugami na czele? Czy wolno oduczać zła przestawiając komuś zupełnie klepki i mordując edy sejm tajm jakąś important part jego osobowości? Jaka w końcu jest natura zła -- czy biedny mały Alex zasługuje na nasze potępienie, na help, czy mejbi onli na zaciekawienie?

Cała kniga popełniona została nie jak jakieś encyklo, ale nadsatem, czyli nowomową, którą stary Tony wykoncypował specjalnie na potrzeby "Oryndżu". Nadsat to, at lizd w oryginale, silnie zrusyfikowany angielski slang. Niełatwego taska przekładu podjął się nasz Robercik, czyli Robert Stiller, który dokonał tego dwojakowo -- ze skrzywieniem ruskim (wersja R czyli "Nakręcana pomarańcza") i ze skrzywieniem anglosaskim (wersja A czyli "Mechaniczna pomarańcza"). For sam tajm słyszy się, że geting redi jest także skrzywienie szwabskie (wersja N czyli "Sprężynowa pomarańcza"), ale jak dotąd to tylko urban ledżend, bo wersja N nie trafiła jeszcze ani do garni, ani do tek. Eniłej, Robercik spisał się na pięć plus, prawdziwe horror szoł, bulandzką werszyn czyta się glancko, prawdziwa tantaliza. Przez kilka pierwszych pagin trzeba się troszkę naszarpać, tru, ale jak już się złapie rytm, to oczko przesuwa się rach-ciach samo lonsam i samogwałt.

Tutaj dodam, brajdaszkowie i frendkowie moi, chociaż powinniście już o tym wiedzieć ze skulu, że Wujek Staszek, ale nie ten od ciętych ripost i upokarzania klaunów, tylko ten od filmów, czyli Stanley Kubrick, przeniósł "Oryndża" na big skrin w 1971 jerze. Co prawda staremu Tony'emu adaptacja Wujka Stacha się nie podobała -- i nie był żadnym eksepszyn, bo King też przyczepił się do "Szajningu", a Thackeray, jakby jeszcze dychał, na bank przyczepiłby się do "Barry'ego" -- ale "Mechaniczna" w wersji Wujka jest strongly rekomended, przede wszystkim ze względu na Malcolma McD w roli Aleksa. Ogólnie rzecz biorąc, gdyby Staszek nakręcił podręcznik obsługi odkurzacza z Malcolmem, to też warto byłoby go obejrzeć, więc nie dziwcie się, brajdaszkowie, że polecam "Pomarańcza".

Koniec końców końca, "Nakręcany oryndż" czy jak go tam będziemy nazywać, to no daut kawał dobrej taratury, przy którym, tru, trzeba troszkę pomózgolić, ale który na długo zapada w łepetynę. A to właśnie powinno wyróżniać horror szoł knigę, a nie jakieś bzdurne kwacze o wątkach fantastico, rajt rajt rajt? Strongly rekomended, pięć starów na sześć.

____________________
Ilustracja nagłówkowa pochodzi stąd.






Komentarze

Misiołak (2009-06-03 11:53:00)

Nie jestem przekonany do tej nowomowy, czy aby na pewno Robercik zrobił dżob rajt?

Borys (2009-06-03 12:10:00)

Ale mówisz teraz, brajdaszku, o mojej notce czy o "Oryndżu"? Ja jestem tylko nędznym imitatorem, gdzie mi tam do Tony&

Misiołak (2009-06-04 11:44:00)

Z pewnością recenzja zyskałaby na przejrzystości bez nowomowy. I nie zastanawiałbym się czy coś takiego można w ogóle czytać, o polubieniu nie wspominając.

Staszek (2009-06-04 15:25:00)

A ja skontruję, dla mnie recenzja w języku znakomita!

Charleene (2009-06-08 23:13:00)

ŚWIETNA recenzja. Znaczy, treść jak treść, ale forma dodaje blasku ;

Paweł Birgiel (2018-10-29 09:39:23)

Przeczytałem całe :D. Szanuję decyzję za wykorzystanie nadsatu.

Niestety, Robert Stiller nie żyje od dwóch lat, więc wersji niemieckiej nigdy się raczej nie doczekamy.