Blogrys

Spotkanie z Ramą

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.



Arthur C. Clarke odcisnął niezatarte piętno na fantastyce naukowej około trzydziestoma powieściami i przeszło stoma opowiadaniami. Za najważniejsze dzieło pisarza uchodzi 2001: Odyseja kosmiczna, której rozgłosu przysporzył rewolucyjny film s-f Stanleya Kubricka. (Pozwólcie, że poniewczasie skoryguję wpadkę, jaką popełniłem lata temu w jednej ze swych pierwszych recenzji: 2001-film nie był wbrew pozorom kręcony na podstawie książki. Historia powstawania obu utworów jest trochę zawiła, ale bliższe prawdy będzie stwierdzenie, że powieść i film rodziły się jednocześnie). W Clarke'owskiej bibliografii Odysei depcze po piętach Spotkanie z Ramą, tak pod względem chronologicznym (wydane cztery lata później), jak i literackojakościowym (nagrodzone Hugonem i Nebulą). Długie oczekiwanie na ekranizację Ramy powinno zakończyć się wreszcie w 2009 lub 2010 r. Od początku dekady walczył o nią Morgan Freeman, a kilka miesięcy temu ogłoszono półoficjalnie, że na stołku reżyserskim zasiądzie sam David Fincher. Co prawda jak dotąd jedynym naprawdę dobrym filmem Finchera było Sie7em (Podziemny krąg uważam za kiepskawy, a na Zodiaku się wynudziłem, sorry), ale tak czy owak nazwisko Finchera rokuje niemałe nadzieje na sukces artystyczny.

Do rzeczy: Postanowiłem ubiec Hollywood i samodzielnie przenieść Spotkanie z Ramą na ekran. Nie kinowy, lecz komputerowy. Nie w formie graficznej, a tekstowej. Zamiar został zrealizowany 9 i 16 września w ramach PBIRC-a rozegranego na podstawie powieści. Ja mistrzowałem. Grali: Kirtan, LawDog, Lord Thomas, Masato, Misiołak i Scobin.
...


Spotkanie z Ramą opowiada o astronautycznej ekspedycji wysłanej przez Ziemię do ogromnego, cylindrycznego obiektu (10 km średnicy, 50 km długości), który niepodziewanie pojawił się w Układzie Słonecznym i podąża w stronę Słońca. Na miejscu okazuje się, że cylinder jest pusty w środku i że Rama to sztuczny świat o niezwykłej topografii. Zamiast horyzontu po obu równoleżnikowych stronach posiada on dwie obłe ściany, które zamykają się wysoko nad obserwatorem zamieniając się gdzieś po drodze w niebo. Habitat pozbawiony jest jednak jakichkolwiek mieszkańców. Pytanie brzmi: Dlaczego? Czy Ramę przeznaczono dla przybyszy z zewnątrz? A może życie dopiero się wewnątrz narodzi?

Na te pytania poszukiwali już odpowiedzi czytelnicy, a wkrótce będą je sobie zadawać widzowie. Całkiem niedawno natomiast z zagadką Ramy zmagali się moi gracze. Pierwsza sesja okazała się niestety do pewnego stopnia niewypałem. Idąc śladem pierwszych rozdziałów pierwowzoru, postawiłem na budowanie nastroju tajemnicy kosztem "dziania się". Skutek? Znudzeni gracze. Błąd naprawiłem w drugiej sesji, dodając do fabuły wiele wydarzeń, które nie miały miejsca w książce. Tym razem grający nie narzekali na brak akcji.

Konkluzja jest dwojaka. Po pierwsze, na sesjach PBIRC-owych nastrojowa narracja prawdopodobnie szybciej wywoła nudę aniżeli na sesjach w realu. Gracze chcą zmierzyć się z konkretnymi problemami fabularnymi, a nie nurzać się w tajemnicy ukutej z tekstu wstukiwanego na IRC-u. Po drugie, przeniesienie Spotkania... na ekran nie będzie łatwe. Jeżeli scenarzysta weźmie zbyt wiele z książki, nic-nie-dzianie-się znuży widza (chyba że reżyser, tak jak kiedyś Kubrick, postawi zdecydowanie na atmosferę kosmiczno-futurystycznej niesamowitości). Jeśli z kolei filmowcy zaczną usprawniać Clarke'owską fabułę, mogą łatwo przekombinować.


Poniżej znajdziecie materiały związane z PBIRC-em Spotkanie z Ramą. Przede wszystkim dwuczęściowy log, poza tym pokaźna ilość kwiatków i kilka, hm, artworków. Te ostatnie należy oglądać po przeczytaniu tych poprzednich, gdyż w przeciwnym razie nie zrozumiecie kontekstu. Opublikowałem również skan rękopisu swojego scenariusza. Myślicie, że starannie planuję erpegowe przygody i każdy szczegół przenoszę na papier? Cóż, z tym przenoszeniem jest trochę gorzej.

Log i kwiatki
Log pierwszej części
Log drugiej części
Kwiatki

Grafiki
"To jest właśnie ta trójwymiarowa mapa Ramy..."
"Aha. Są z wami jeszcze małpy"
"Oglądają, jak małpy męczą się wewnątrz"
Dwuwymiarowa projekcja trójwymiarowej mapy Ramy
"...lotnia lepiej leci z wiatrem niż pod wiatr..."
Mechanoid. Nie widać?

Scenariusz
Scenariusz, strona pierwsza
Scenariusz, strona druga
Scenariusz, strona trzecia

PS. Tuż przed publikacją powyższej notki natknąłem się na wspaniałą animację komputerową przedstawiającą wnętrze Ramy, stworzoną przez Erica Brunetona. Można ją ściągnąć z jego strony, link znajdziecie w ostatnim akapicie (nie podaję go bezpośrednio, bo to niegrzecznie). Download jest powolny, ale warto cierpliwie poczekać na ściągnięcie tych bez mała 100 MB. Bruneton wiernie odwzorował topografię Ramy i animacja dobitnie pokazuje, jak wyglądałby krajobraz wnętrza ogromnego cylindra. Autor z niewyjaśnionych powodów wrzucił co prawda do środka lasy, wzgórza, rzeki i "ludzkie" miasta (nie muszę mówić, że tego wszystkiego nie było w książce), ale ponieważ nie zapomniał o "Kolcach", o Morzu Cylindrycznym i o Wyspie (szkoda natomiast, że nie ma Schodów) oraz ponieważ całość i tak prezentuje się nadzwyczaj atrakcyjnie -- polecam ściągnięcie i obejrzenie filmiku. Daje namiastkę potęgi wizualnej, jakiej doświadczymy na własnych oczach, jeśli utalentowany filmowiec przeniesie Spotkanie z Ramą na wielki ekran.






Komentarze

Borejko (2007-11-25 14:11:46)

"To jest właśnie ta trójwymiarowa mapa Ramy..."---------->Siła!

LawDog (2007-11-25 15:11:22)

"Fight Club" uważasz "kiepskawy"? A czym Was tam w Norwegii karmią?

Borys (2007-11-25 19:11:45)

Law: Nic na to nie poradzę, że jestem jedyną znaną mi osobą, której "Fight Club" niespecjalnie się spodobał. :) W każdym razie do "Sie7em" się nie umywa.

LordThomas (2007-11-26 10:11:05)

Profesjonalny scenariusz.

JCF (2007-12-12 22:12:02)

Jaki lans, żeby ludzie poczytali, co nam Borys niedzielnymi popołudniami produkuje :P

Staszek (2008-01-05 22:01:04)



Ogólna obserwacja: być może Rama pokazała, że w ogóle w IRC-u potrzebanieco więcej dziania się niż w tradycyjnych erpegach. Powód: w P&P RPGtrudno się nagle oderwać od sesji i zacząć przeglądać Onet, w PBIRC-ujest to możliwe. I w ogóle istnieje więcej dystraktorów niż w realu. Azatem trzeba dostarczać graczom więcej mocnych bodźców, aby skupić ichuwagę. To by wskazywało, że dla PBIRC-a stosowniejsze (ogólnie mówiąc,to nie jest absolutne prawo) są konwencje typu adventure niżhorrorowo-nastrojowe.Z drugiej strony, "Langoliery", o ile pamiętam, wyszły dobrze. Jak tamsię miała proporcja "nastroju" do "dziania się"?Dla mnie kwiatek sesji: "Wreszcie udało się nabazgrać coś ohydnego".A w ogóle bardzo fajnie było poczytać kwiatki, nawet z takimopóźnieniem (i to mówi człowiek, który po miesiącu zajrzał na bloga :)).A tego o łazience w rzeczy samej nie rozumiem. Za to "destrukcyjnyskrót klawiaturowy" rulezuje.Literówka w kwiatkach:"LORD: W "GwieDZnych wojnach" też mieli murzyńskie roboty?".A tu od razu dwie, ale jakie urocze, ja bym zostawił:"Drużyna płynie płynie tratwą. Dochodzi do przeklawiaturzenie". :)

Borys (2008-01-06 14:01:41)

Originally posted by Scobin:

Z drugiej strony, "Langoliery", o ile pamiętam, wyszły dobrze. Jak tam się miała proporcja "nastroju" do "dziania się"?
Ha! Słuszna uwaga. W "Langolierach" przecież działo się niewiele, konwencja horrorowo-nastrojowa zdecydowanie przeważała nad adventure. A jednak gracze jednogłośnie stwierdzili, że grało się świetnie. Za tym paradoksem może kryć się czynnik, jak to ujął Lord, "snu pijanego chomika". W "Langolierach" "reguły gry" były wyraźniejsze, bo przygoda rozgrywała się we współczesności. Postacie reagowały więc na wszystko mniej więcej tak, jak reagowaliby gracze, gdyby znaleźli się w podobnej sytuacji. Natomiast w "Ramie" być może trudniej było się Wam odnaleźć, bo nie dość, że SF, to na dodatek od razu jakiś obcy, monstrualny pojazd. :)Dzięki za wskazanie literówek, już poprawiam. Tą drugą także. :)PS. "Łazienka jest zamknięta" to taka abstrakcyjna metafora kryzysu na sesji (albo w sensie fabularnym, albo technicznym). Ukuł ją Lord po tym, jak w pierwszym sezonie "Primoriala" mafia wysadziła Cadeowi dom, a ten pojechał w środku nocy do Milforda i na pytanie "Co się stało?" rzucił tym właśnie hasłem.