Społeczeństwa polskie i argentyńskie
ambitnie ::: 2019-03-14 ::: 120 słów ::: #693
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Obydwa społeczeństwa – polskie i argentyńskie – karmione narracjami służącymi bieżącym interesom liderów partyjnych (gdzie partia „optymatów” zawsze przypominała mafię, a partia „popularów” – sektę), nie miały się przez to szansy skupić na analizie rzeczywistych problemów oraz realnym dialogu konkurujących ze sobą grup społecznych. W takich społeczeństwach nie ma poważnych dyskusji o kształcie instytucji, bezrobociu, awansie społecznym, polityce zagranicznej, edukacji itd., są za to debaty o brzydko pachnącym proletariacie, który bezczelnie zaludnia plaże we Władysławowie i Mar del Plata, o „propagandzie homoseksualnej”, o banderowcach i brytyjskich kolonialistach okupujących Malwiny. Wszystko to jest na rękę dwóm konkurującym ze sobą oligarchiom, które mogą angażować milionowe elektoraty w symboliczne spory, bez jednoczesnego angażowania ich w mechanizmy nieistniejących wewnątrzpartyjnych demokracji.
Łukasz Maślanka (14/4/2017)
Komentarze
m. (2019-03-17 09:10:53)
Jest też trochę tak, że pewien buntowniczy pęd ogarnął wiele obszarów (europejskie kraje, idee np. szczepienia etc.). Swego czasu w szkole wydarzenia typu wiosna ludów wydawały się abstrakcyjne, no bo jak to tak nagle wszystko się wtedy wywróciło. Dziś rozlewanie się pewnych niepokojów ma podobny kształt. Także nie wiem czy naszą wewnętrzną politykę można rozpatrywać tylko od jednej strony.