Obejrzane w 2018 r.: Najlepsze, cz. 3
obejrzane ::: 2019-03-16 ::: 780 słów ::: #694
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
...trzecia i ostatnia.
American Vandal (pierwszy sezon; 2017)
Ktoś zakradł się na licealny parking i namalował olbrzymie penisy na dwudziestu siedmiu samochodach należących do dostojnych pedagogów. Poparte zeznaniem świadka podejrzenie skrupia się na szkolnym dowcipnisiu Dylanie Maxwellu. CIAŁO bezpardonowo i bezwłocznie usuwa łobuza ze szkoły. Dwaj młodsi uczniowie nie wierzą jednak w jego winę. Postanawiają nakręcić reportaż, który oczyści Dylana z zarzutów i zdemaskuje prawdziwego sprawcę.
Błyskotliwa krzyżówka kpidokumentu (mockumentary), parodii true crime, serialu obyczajowego o licealnych perypetiach oraz satyrycznej odpowiedzi na Netfliksowego Making a Murderer. Drugiego sezonu należy się natomiast wystrzegać; twórcy zachłysnęli się po sztubacku koncepcją i wyszła im kupa.
Better Call Saul (czwarty sezon; 2018)
Prequel Breaking Bad czwarty rok z rzędu udowadnia, że wolniej znaczy lepiej. Śmiała redukcja tempa fabularnego nie musi bynajmniej oznaczać nudy – pod warunkiem, że reżyser i zdjęciowiec wychuchają formalną stronę, a scenarzyści napną psychologiczne struny między postaciami i będą konsekwentnie wygrywać na nich tragikomiczne nuty. Pierwszy sezon Better Call Saul oglądałem bez przekonania. Wciągnął mnie dopiero drugi, entuzjazm widza pojawił się przy trzecim. Sezonem czwartym zaś BCB przeskoczył poprzeczkę zawieszoną przez Breaking Bad (sic!), chociaż pamiętać musimy, że seriale, mimo pozornego podobieństwa, poruszają się w innych rejestrach. Gdy historia Saula Goodmana dobiegnie końca, z niecierpliwością wyczekiwać będę kolejnego projektu Vince'a Gilligana.
The Computer Programme (1982)
W świecie komputerów – hardware'u i software'u – wiele zmienia się w przeciągu sześciu lat. W przeciągu dwudziestu sześciu lat zmienia się wszystko, i to kilka razy. Jeżeli więc program telewizyjny o komputerach z początku lat osiemdziesiątych oglądamy z niekłamanym zaciekawieniem pod koniec drugiej dekady XXI wieku, należy sprawdzić natychmiast, kto zdołał nakręcić wówczas taką perełkę. No tak, BBC. Te trzy na wskroś brytyjskie litery są wszak od dawna gwarantem jakości.
Program komputerowy (cóż za bezbłędna nazwa!) polecam serdecznie wszystkim osobom używającym na co dzień komputera. Czyli wszystkim. Kto nie zakocha się w samej czołówce podpartej hipnotyzującym kawałkiem Kraftwerku, ten powinien GOTO 10 i się zawiesić.
Dispatches: Africa's Witch Children (2008, 2009)
Joseph Conrad pisał o „jądrze ciemności”, Jacek Dukaj straszył afrykańską skoliozą. Zbyt gorliwi czytelnicy mogliby oskarżyć obu panów o literacki rasizm (tego pierwszego: anachronicznie). Nagle okazuje się, że w niektórych zakątkach Czarnego Kontynentu dochodzi do rzeczy, które przerastają wyobraźnię najpłodniejszych pisarzy. Z wielkim trudem, naginając do granic wytrzymałości empatię, potrafię zrozumieć (czy raczej „zrozumieć”) sytuację, w której z perwersyjnych przyczyn o charakterze religijno-kulturowym rodzice zabijają jedno ze swoich dzieci (no bo demografia, Rdz 22, itd.). Jednakże sytuacja, w której dziecko, oskarżone o praktykowanie czarnej magii, zostaje brutalnie okaleczone i pozostawione na śmierć, wykracza daleko poza progi mojej wyobraźni. Brytyjski cykl reporterski Dispatches wyemitował w 2008 i 2009 r. dwa dokumenty poświęcone tym brakuje-mi-przymiotnika praktykom. Obowiązkowo.
Dzienniki motocyklowe (2004)
Rzutem na taśmę, w ostatnich dniach 2018 r., zetknąłem się z nadspodziewanie dobrym kinem drogi rodem z dalekiej Argentyny. Jego siła tkwi bez wątpienia w biograficznych faktach leżących u podstawy historii – i jej ciągiem dalszym, którego co prawda film już nie obejmuje, ale który wszyscy doskonale znamy. W 1951 r. młody, obiecujący, dwudziestotrzyletni student medycyny wyruszył wraz z przyjacielem w podróż przez całą Amerykę Południową. Wyjechali z Buenos Aires na wiernym nortonie, dotarli przez Chile do północnego Peru. Nasz bohater zobaczył na własne oczy jak wygląda skrajna bieda i jak wygląda wielka solidarność. Powrócił do domu dziewięć miesięcy później, odmieniony. Niedługo potem stał się najsłynniejszym rewolucjonistą XX wieku. Gdyby był postacią fikcyjną, Dzienniki motocyklowe nosiłyby pewnie tytuł Che Guevara Begins.
Roma (2018)
Zazwyczaj nie lubię filmów „osobistych”, gdzie reżyserzy nicują wspomnienia bądź rozprawiają się z demonami. Zbyt często autentyzm wyklucza się wzajemnie ze zrozumiałością: powstaje albo (pseudo)narracyjny galimatias, którego aspiracje artystyczne przerastają talent twórcy, albo banał, którego treść zostawia mnie doskonale obojętnym na psychologiczne potyczki osobnika stojącego po drugiej stronie kamery. Ale gdy do świata swojego dzieciństwa zaprasza nas Alfonso Cuarón, arcymistrz kina hołdujący zasadzie „jak najrzadziej, jak najlepiej” – nie przystoi odmówić.
Roma to urzekająca, czarno-biała, przepięknie nakręcona opowieść o stolicy Meksyku na początku lat siedemdziesiątych, którą, mam wrażenie, nie dzieli znowu tak wiele od latynoamerykańskiego realizmu magicznego. Jej bohaterką jest bardzo zwyczajna i bardzo wyjątkowa kobieta, gosposia zatrudniona w domu zamożnej i po tołstojowsku nieszczęśliwej rodziny. W niewiele ponad dwugodzinnym filmie znalazło się miejsce i na niełatwe relacje, i na osobistą tragedię, i na politykę, i na przyjaźń, i na kulturę, i na obyczaje, i na prawdopodobnie najbardziej przejmującą scenę porodu w historii kina. Roma to krótko mówiąc dzieło, po którym człowiek odzyskuje na pewien czas wiarę we współczesną kinematografię.
Apokalipsa: Pierwsza Wojna Światowa (2014)
Z okazji stulecia wybuchu Wielkiej Wojny, chyba bardziej jako ostrzeżenie niż podsumowanie, francuska telewizja wyprodukowała znakomity serial dokumentalny o przyczynach, przebiegu i zakończeniu konfliktu z lat 1914-1918, określanego przez niektórych mianem europejskiej wojny domowej. Archiwalne, rachityczne nagrania z prymitywnych kamer zostały odrestauruowane i pokolorowane, dopisano do nich narrację godną pióra Normana Daviesa, a następnie zmontowano obraz i dźwięk w czteroipółgodzinną opowieść o apokaliptycznej, krwawej erupcji politycznej i ludzkiej głupoty, która nie tak dawno temu odmieniła oblicze naszego kontynentu.
Ciekawe historie
Na historyczne zakończenie polecam Waszej uwadze ten oto kanał YouTube'owy. Amator-hobbysta montuje dokumentalne filmiki o przywódcach ZSRR i PRL, których nie powstydziłaby się TVP Historia. Odkryłem przypadkiem, obejrzałem wszystko. Bawi i uczy.
Komentarze
Seji (2019-03-17 23:39:23)
Zobacz Computer Chronicles https://en.wikipedia.org/wiki/Computer_Chronicles :)
Borys (2019-03-18 10:40:16)
Dzięki, nie znałem. Wygląda świetnie, ale trochę tego za dużo, żeby obejrzeć od deski do deski ("od celu do loidu").