Krótka historia Ekwadoru
turystyka ::: 2018-04-18 ::: 160 słów ::: #672
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Zeszłoroczne wakacje spędziłem w Ekwadorze. Zaowocowało to serią wcale sążnistych wpisów:
- Tutaj pisałem o potencjale turystycznym tego równikowego kraju, o jego geografii i klimacie. Notkę ozdobiły zdjęcia And i Amazonii.
- Tutaj pisałem o trudnej, ale i dość dziwnej rzeczywistości socjoekonomicznej Ekwadoru. Dołączone fotki przedstawiały z kolei stolicę – Quito.
- Tutaj pisałem o ekwadorskiej kuchni. Zdjęcia zabrały nas zaś nad Pacyfik.
- Tutaj pisałem o niełatwej sytuacji drogowej. Tym razem w kadrze znalazły się Cuenca, Park Narodowy El Cajas oraz inkaskie ruiny Ingapirca.
- Tutaj pisałem o przepięknym, zielonym cmentarzu w przygranicznym Tulcán.
- Tutaj pisałem o ekscesach ekwadorskiej polityki. Zdjęcia – gorące źródła w Papallacta i wielki targ w Otavalo.
- Tutaj przedstawiłem próbkę dwudziestowiecznego ekwadorskiego malarstwa...
- ...a tutaj napisałem o najwybitniejszym dwudziestowiecznym malarzu Ameryki Południowej, rodowitym Ekwadorczyku.
I na razie to wszystko w tym temacie. Dziękuję za uwagę. Przeczytajcie koniecznie notkę-artykuł o Oswaldo Guayasamínie. Wiem, że jest długa, ale za to wycyzelowana. Do pochłonięcia jednym tchem.
Hasta la vista.