Wybór, którego im nie dano
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Na początku stycznia otrzymałem z kurii w Oslo prośbę o potwierdzenie swojego członkostwa w norweskim Kościele. Nie zastanawiałem się zbytnio, dlaczego w ogóle znalazłem się w ich wykazie, przypuszczając, że polscy emigranci są rutynowo przerejestrowywani. Tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem.
Nagle okazało się, że sprawa ma drugie dno. Wezwanie weryfikacyjne stanowiło prawdopodobnie próbę ugaszenia kryminalnego pożaru. Wojewoda stołeczny zgłosił właśnie do prokuratory, iż kuria dopuściła się oszustwa finansowego podając zawyżoną liczbę wiernych. Finansowanie społeczności wyznaniowych odbywa się bowiem w Norwegi na zasadzie pogłównej – kapłani za każdego wiernego otrzymują z kasy państwowej 800 kr.
Martwe dusze nie były wcale takie martwe, bo kuria brała je... z książki telefonicznej. Wyszukiwała tam po prostu "katolicko brzmiące nazwiska", spisywała norweskie pesele z internetowej bazy danych i zgłaszała nowych "członków". Biskup Bernt Eidsvig przyznaje, że właśnie tak to musiało wyglądać. Kościół katolicki nieuczciwie przywłaszczył sobie tym sposobem przynajmniej pięć milionów koron.
Już trzy lata temu nakazano kurii zaprzestania praktyki rejestrowania wiernych "na zapas".
Oficjalnine zarejestrowani katolicy w Norwegii. Kliknij, żeby powiększyć. Źródło: SSB (Główne Biuro Statystyczne w Norwegii)
____________________
Zdjęcie w nagłówku przedstawia wnętrze kościoła Św. Olava, katolickiej katedry w Oslo.
Komentarze
Marcin “Seji” Segit (2015-02-26 17:52:19)
Jakie to typowe. :)