Blogrys

Kolor i krój

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

W trakcie szału konfigurowania Małpy Do Pisania zapragnąłem optymalnego koloru dla tła oraz liter, a także dealnego kroju czcionki. Przeprowadziwszy internetowy research ze zdumieniem odkryłem, że amerykańscy naukowcy nie są zgodni co do pierwszego, a za drugi trzeba słono zapłacić.

Na papierze kwestia barwy jest banalna: powinien być zachowany jak największy kontrast. Słowa drukuje się więc czarne na białym. Jak wiadomo, symetrii tu brak, gdyż odwrotna kombinacja męczy oko. Dlaczego? Ponieważ czytając skupiamy wzrok nie na tle, a na literach, a te, jeśli są w kolorze białym, będą odbijać światło i "zlewać" się ze sobą. Białe litery na czarnym tle utrudniają więc lekturę z mniej więcej tego samego powodu, dla którego źle czyta się słowa wydrukowane na błyszcząco.

Ekrany e-czytników nie są podświetlane, więc tam sytuacja nie różni się od tej papierowej. Komplikacja pojawia się jednak przy monitorach LCD, gdyż białe tło ekranu będzie na dłuższą metę przeszkadzało swoim intensywnym świeceniem. Należy więc wybrać kolor możliwie jasny, lecz ciemniejszy niż biały. Niestety nie ustalono – w każdym razie ja nie ustaliłem – jaka barwa stanowi obiektywny kompromis między wysokim kontrastem a łagodnym poblaskiem. Każdy musi samodzielnie poeksperymentować z odcieniami szarości i beży. Mój wybór padł na Floral White (RGB 255 250 240), choć pamiętam, że kiedyś bardzo dobrze pisało mi się też pogrubionymi białymi literami na ciemnozielonym tle. Usposabiało mnie bukolicznie.

A jaki kształt liter jest najmilszy dla oka? Specjaliści od designu wskazują na Garamond i Baskerville. Tyle razy w internecie mijałem strony opływające w darmowe fonty, iż nabrałem przekonania, że wszystkie popularne kroje czcionek można ściągnąć za friko. Okazuje się, że wcale nie. Garamond należy do Adobe, Baskerville najwyraźniej także objęty jest jakąś licencją. Istnieją oczywiście ich bezpłatne "podróbki" – EB Garamond oraz Libre Baskerville – ale puryści pokręcą nosami. Co ciekawe, Windowsowa Święta Trójca, czyli Arial, Courier i Times New Roman, też nie jest bezpańska. Na darmowych stronach z fontami szukać ich ze świecą. To Microsoft tak nas rozpieścił.

garamond Garamond

Jeżeli ktoś uważa, że staranny dobór kroju czcionki stanowi przejaw próżnego hipsterstwa, niech spróbuje pojechać na poważną konferencję z PowerPointową prelekcją przygotowaną w Comic Sans. Natomiast ja kilka lat temu zasiadłem do czytania pewnej bardzo grubej książki i... szybko poszukałem stopki redakcyjnej, by sprawdzić, cóż to za piękny font. Goudy Old Style. Serio, typograficzny urok, jakim promieniowało tamto tomiszcze, pozostał ze mną po dziś dzień.

W Małpie musi wystarczyć mi Georgia.

____________________
Autorem ilustracji nagłówkowej jest Taryn (CC).