Trzeci autoportret Dürera
::: 2021-06-16 ::: 100 słów ::: #811
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Albrecht Dürer (1471-1528), czołowy przedstawiciel Północnego Renesansu, namalował siebie trzykrotnie, dwa razy z półprofilu i raz en face. Jeżeli wydaje Ci się, że w swym finalnym przedstawieniu wygląda jak Chrystus w kożuszku, to niemiecki da Vinci osiągnął swój cel.
Dürer z rozmysłem i premedytacją sięgnął po tropy religijne, bez mała ikonograficzne. Kędzierzawą symetrią i uniesioną w geście błogosławieństwa dłonią upodobnił się do Zbawiciela. Wynurza się z mrocznego tła i przenikliwie wpatruje w widza oznajmiając, że u samego schyłku XIV wieku portret europejski osiągnął ironiczną samoświadomość.