Blogrys

Moje stanowisko w sprawie zjawiska globalnego ocieplenia

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Zgadzam się oczywiście, że produkowane przez człowieka gazy, w szczególności dwutlenek węgla, mają wpływ na zjawiska klimatyczne i średnią temperaturę na powierzchni naszego globu. Niemniej:

• Są to zmiany zachodzące powoli, w skali pokoleń, nie dziesięcioleci. Nie wierzę w scenariusz nagłego załamania się klimatu, jaki odmalowano w filmie The Day After Tomorrow (skądinąd obejrzałem go ponownie parę lat temu i wydał się fajniejszy niż wówczas, gdy widziałem go w kinie).

• Ponieważ zmiany te zachodzą powoli, działa tu też skomplikowany system społeczno-kulturowo-technicznego feedbacku. Krótko mówiąc, ludzie będą stopniowo dostosowywać się do zmian, czy to wymyślając odpowiednie rozwiązania, czy też modyfikując swój na klimat wpływ.

• Uważam – bez zgrywy – że większym zagrożeniem dla ludzkości są arsenały jądrowe, pandemie, superburza słoneczna. Znajmy proporcje, szanujmy prawdopodobieństwo, strzeżmy się czarnych łabędzi.






Komentarze

Libek (2021-05-18 12:18:29)

Zapisaleś się już do Konfederacji?

Borys (2021-05-18 12:34:14)

Cicho, Libku, kop tam lepiej swoją irygację.

xpil (2021-05-18 18:51:32)

Jak Carlin swego czasu mówił, ludzie są chwilowym katarem dla Ziemi. Kichnie raz i drugi wulkanem, otrząśnie się mocniej tektoniką i po problemie. Zresztą pewnie nawet jeszcze nie zauważyła; czym jest tych paręset tysięcy lat przy czterech i pół miliardach :)

https://danielborek.me/ (2021-05-19 20:16:18)

No właśnie w tym jest problem, że zmiany zachodzą w skali kilku pokoleń, na ziemi podobne zmiany już się wydarzały w sposób naturalny, ale działy się w skali dziesiątek-setek tysięcy lat; Hollywood nie warto wierzyć, końca świata nie będzie, ale będziemy żyć w dużo bardziej smutniejszym, mniej biologicznie różnorodnym świecie (człowiek się przystosuje, ale wiele gatunków już nie zdąży), taki świat będzie dużo bardziej podatny na Talebowskie czarne łabędzie ;(

m. (2021-05-30 20:20:41)

Oho, taki temat i od razu politycznie jak widzę powyżej. Ludzie zapomnieli, że to nie kierunek od partii do tematu, tylko ludzie ze zdaniem na jakiś temat wybierają partię.

A co do sedna sprawy to myślę, że to trochę jak ostatnie informacje typu: 10 największych firm produkuje 60% plastikowych odpadów na świecie itp. No i można by zrobić tak aby te 10 firm nakłonić aby się poprawić. Co by nie rozwiązało problemu np. w kraju typu Chiny (bo oni rządzą się po swojemu), ale wszyscy inni mogliby pochwalić się jakimś produktywnym działaniem. Ale moda na robienie produktywnej geopolityki jeszcze chyba nie nadeszła. ;-)

Reszta to w sumie szum informacyjny. Bo jednemu za zimno, drugiemu za ciepło, a pani Janina z Elbląga miała śnieg w maju. ;-) Do geopolityki od takich pojedynczych zdań daleko, ale fajnie byłoby mieć globalny potencjał do podejmowania takich decyzji. Może to jest sednem tego sporu w ogóle?

rozie (2023-08-02 11:36:00)

Czy zmiany na pewno zachodzą w skali pokoleń, nie dziesięcioleci? Nie jestem przekonany. Oczywiście trudno podać jednoznaczny powód, może to kwestia przypadku, ale moje najmłodsze dziecko porządnego śniegu praktycznie nie widziało. A ja coraz częściej zastanawiam się, czemu zmieniam opony na zimowe, zamiast jeździć na całorocznych. Dodatkowo w związku z zanikiem lodowców zjawisko może przyspieszać – biały, choć na biegunie, odbijał fale. Ale tak, zmiany, nawet zauważalne nie oznaczają nagłej katastrofy i załamania klimatu – tu zgoda.

O rozwiązaniach i wpływie na klimat rozmawiałem niedawno z kolegą. Wyszło nam, że póki co to najwyżej zmniejszamy tempo przyrostu. A nawet gdybyśmy jakimś cudem zaczęli aktywnie działać na rzecz odwrócenia efektu cieplarnianego (powiedzmy pochłaniacze CO2), to za naszego życia nie zobaczymy zmiany trendu.