Blogrys

Rozumiem tylko dworzec kolejowy

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Gdy Polak zetknie się z nadmiernie skomplikowanym tekstem, stwierdzi, że „to dla niego chińszczyzna”. Norwegowi w analogicznej sytuacji na myśl przyjdzie język grecki („det er gresk for meg”).

W obozie chińskim znajdują się też między innymi Hiszpanie, Portugalczycy, Rosjanie, Francuzi, Żydzi, Holendrzy, Węgrzy, Łotysze, Litwini oraz, uwaga, Grecy. Wszystkie nacje sygnalizują niezrozumienie przy pomocy idiomów odwołujących się do chińskiego. Z kolei zwolennikami opcji greckiej są, obok Norwegów, Anglosasi, Szwedzi, Persowie i... znowu Iberyjczycy, którzy najwyraźniej nie ogarniają ponadprzeciętnej ilości spraw.

Gdyby grekofobami byli także Chińczycy, system skojarzeniowy zgrabnie by nam się domknął. Niestety, nie są. O dziwo, mieszkańcy Państwa Środka nie określają wysokiego poziomu skomplikowania żadnym z języków ziemskich. Dla nich będzie to uroczysta 看起來像天書 czyli mowa niebios, albo franciszkańska 聽起來像鳥語 czyli mowa ptaków (po mandaryńsku). Po kantońsku zapytają zaś grzecznie: 呢個係咪鬼畫符呀? („czy to duchy pisały?”).

Włosi nie boją się duchów, tylko arabskiego, Arabowie – hinduskiego. Czesi. Chorwaci i Macedończycy – hiszpańskiego. Rumuni – tureckiego, Turkowie – francuskiego. Finów lękiem napawa hebrajski, ale także, dla równowagi, niemiecki.

A Niemcy? Położenie w Europie Środkowej na skrzyżowaniu szlaków kulturowych zrobiło swoje. Bo owszem, Niemiec zapyta „spreche ich chinesisch?”, gdy interlokutor nie będzie nadążał za jego wywodem, ale powie też, że „das kommt mir spanisch vor”, kiedy sprawa będzie wydawała mu się niewyraźna i podejrzana zarazem. W innych okolicznościach stwierdzić może, że „das sind böhmische Dörfer für mich” („to dla mnie bohemskie czeskie wioski”), ewentualnie że „ich verstehe nur Bahnhof” („rozumiem tylko dworzec kolejowy”).

Pochodzenie ostatniego idiomu, który zrobił karierę w latach dwudziestych, jest niejasne. Jedna z hipotez głosi, że gdy żołnierze niemieccy powracali z frontu po zakończeniu Pierwszej Wojny Światowej, dopytywali napotykanych ludzi o drogę na najbliższy dworzec i z gąszcza gwar próbowali wyciągnąć słowo „Bahnhof”.

Gdy zaś stopień bełkotliwości przerośnie niemiecką cierpliwość, zrezygnowany rodak Goethego skonstatuje, że to „Polnisch rückwärts” („polski wspak”).


Opracowane na podstawie wpisu w Wikipedii i zainspirowane diagramem z Language Log (za: Tommaso Sciortino (TT)).






Komentarze

Marcin Segit (2021-04-06 22:08:11)

bohemskie wioski - czeskie, mój drogi, czeskie. :)

Borys (2021-04-07 09:55:25)

Gdyby Niemiec chciał powiedzieć „czeskie”, powiedziałby „Tschechiche”. Nie Tobie mówić Niemcowi, co ma mówić. Zgłaszam sprawę do niemieckiego MSZ i jeszcze na Polizei, tak dla pewności.

Dzięki, poprawiłem. :)

Marcin Segit (2021-04-07 11:29:07)

Bo jest Czechia i są Czechy https://pl.wikipedia.org/wiki/Czechy_(kraina) - ale po naszemu to raczej będzie "czeskie" w obu przypadkach. Widzę co prawda coś takiego jak "szkło bohemskie", ale to od nazwy firmy "Bohemia", co jest łacińską nazwą Check (krainy), ale przymiotnika żaden słownik nie notuje. ;)