Blogrys

Po piśmie

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

W 2004 r. Jacek Dukaj był na szczycie. Ogłosił właśnie czwartą powieść, za którą chwilę później otrzymał swoją czwartą Nagrodę im. Janusza A. Zajdla.

Pomyślałem wtedy, że gdyby przytrafiło mu się coś camusowatego, byłaby to niepowetowana strata dla polskiej fantastyki naukowej. Prawie dwie dekady później Dukaj jest cały i zdrowy, jednak w międzyczasie wydarzyło się coś innego, czego przewidzieć wówczas nie umiałem: autor Innych pieśni zarzucił powieściopisarstwo.

Fakty bibliograficznie nie kłamią. Ostatnia Dukajowa powieść z prawdziwego zdarzenia, sążnisty Lód, ukazała się trzynaście lat temu (sic!). Od tamtego czasu tarnowski pisarz wydał co prawda zbiór opowiadań (Król bólu), kilka mikropowieści (Wroniec, Science fiction, Starość aksolotla) oraz nowelizację Conrada (Serce ciemności), lecz spragnieni złożonej narracji fani wciąż wyczekują obiecanej im bardzo dawno temu Rekursji.

Tymczasem Dukaj skręcił ku leletrystyce. Przeczytałem w zeszłym roku Po piśmie (dzięki, Arku!), zbiór esejów, gdzie autor wyświetla dręczący go splot zagadnień: wpływ szybkiego rozwoju techniki na kulturę, „język i pismo jako niekoniecznych i przemijających nosicieli człowieczeństwa” oraz „człowieka pozbawionego podmiotowości” (sprawczości, samoświadomości, mocy tworzenia wartości).

Książka składa się z sześciu tekstów. Pięć pierwszych powstało na potrzeby innych czasopism, wystąpień i antologii, zaś ostatnie, tytułowe i najdłuższe, Dukaj napisał specjalnie do najnowszego zbioru.

W trakcie lektury chciałem uporządkować sobie Dukajowe obserwacje i tezy, spróbować rozlokować je na wyższym poziomie swych kognitywnych procesorów – ewentualnie przekonać się, że takiego awansu nie są warte – oraz, być może, dać asumpt zaglądającym tu osobom do małej dyskusji. Miałem zamiar omówić wszystkie zawarte w Po piśmie eseje, ale zabrakło mi czasu. Poniższa notka kisiła się zresztą w brudnopisie przez rok; wreszcie wyciągam ją na światło dzienne.

Trzecia Wojna Światowa Ciała z Umysłem

Jedyny artykuł, który dane mi było poznać „w oryginale” – przeczytałem go w jubileuszowym, siedemsetnym numerze „Znaku” we wrześniu 2013 r.* Tekst pochłania się jednym tchem, ale jest to raczej świadectwo jego słabości aniżeli siły. Dukaj zrezygnował ze zwartego, eseistycznego wywodu (zwartość wywodu stanowi zresztą towar deficytowy w prawie całym Po piśmie) i zaserwował czytelnikowi 25 migawek, cytatów, wyimków, futurologicznych impresji.

Z ciekawszych fragmentów wynotowałem:

  • że „obok życia/śmierci i męskości/kobiecości [podział na ciało i umysł] to chyba najgłębszy dualizm kultury człowieka”;
  • że „pierwotnie Ciało i Umysł wojowały na gruncie religii, potem na gruncie filozofii, a od niedawna – na gruncie „technologii”**;
  • wojny te „rozlewają się na inne ziemie: polityki, kultury masowej, medycyny, gospodarki (...) dopiero jednak Trzecia Wojna [techniczna] jest wojną naprawdę totalną, która dotyka w praktycznych konsekwencjach każdego aspektu naszego życia (a nawet śmierci)”;
  • „Jaka zatem różnica pomiędzy Umysłem i Ciałem? Są to dwa wątki tego samego programu, dwie równoczesne myśli Boga” (mistycyzm, ale ładnie sformułowany);
  • że „najgłębszym wpływem pоrnografii na kulturę nie są rewolucje w savoir-vivrze sypialni, przesunięcie granicy intymności czy banalność piękna z „Playboya”, lecz photoshop wbudowany już na stałe w nasze oczy”;
  • że „przemysłowi przedłużania życia musi [żeby ludzie się nie nudzili] towarzyszyć przemysł „poszerzania” życia” (czyli dostarczania nowych wrażeń)”;
  • że dzisiejszy „człowiek się męczy [w sensie egzystencjalnym], bo wykroczył poza prawo natury” – nie musi już walczyć o przetrwanie, w wielu rzeczach wyręcza go technika, ale ponieważ Umysł ciągle jest uwięziony w Ciele, odczuwa, że coś jest nie w porządku.

Poza tym parę fajnych, chociaż nie wiem, czy rzeczywiście zakotwiczonych w empirii dygresji: o kobietach chętnie wybierających na mężów mężczyzn z Aspergerem, ponieważ „dostrzegają w nich wiele pożądanych kulturowo cech: są zawsze punktualni, przewidywalni, inteligentni, „bezpieczni”” (czyli na przekór ewolucji chuchrowaci okularnicy zaczynają wygrywać z mięśniakami o kwadratowych podbródkach); oraz o vagusie, nerwie błędnym, który pomaga nam w uspokajaniu organizmu, a więc w radzeniu sobie ze stresem, i który można rzekomo wzmocnić technikami medytacyjnymi i pozytywnym myśleniem o bliźnich (!).

Przemówił też do mnie cytat ze Stelarka, australijskiego performera:

Przez dwa tysiące lat potrząsaliśmy i poszturchiwaliśmy naszą psyche bez żadnych dostrzegalnych zmian w kondycji człowieka, więc być może powinniśmy podejść do rzeczy od strony samych fundamentów fizjologii i dopuścić możliwość, że tylko przez radykalne przeprojektowanie ciała dorobimy się znacząco innych systemów myślowych i filozoficznych. Uważam, że nasze filozofie są zasadniczo ograniczone przez naszą fizjologię, przez konkretną orientację estetyczną w świecie, sposób, w jaki odbieramy i rozumiemy świat poprzez pięć naszych zmysłów, i przez tę konkretną technologię, która zmysły wspomaga. Uważam, że prawdziwie inna, obca inteligencja wyłoni się z obcego ciała albo z maszyny.

I tyle.





* Był to znakomity rok dla miesięcznika. Tak się złożyło, że zacząłem czytać go regularnie tamtego stycznia. Treści mnie oczarowały. Niestety, w 2014 r. jakość zwiędła i wkrótce zaniechałem prenumeraty.




** Wydaje mi się, że Dukaj wielokrotnie popełnia pewien subtelny błąd językowy, na który od pewnego czasu jestem wyczulony: myli polskie znaczenia słów „technika” i „technologia”. Otóż nie są one synonimami! Samochód, aparat fotograficzny i karabin maszynowy stanowią osiągnięcia techniki, nie technologii. Mówiąc o nowej generacji laptopów nie powinniśmy zatem używać określenia „nowoczesna technologia komputerowa”.  „Technologia” w języku polskim posiada bowiem słownikowo zawężone znaczenie: „«przetwarzanie w sposób celowy i ekonomiczny dóbr naturalnych w dobra użyteczne (produkty); także: wiedza o tym procesie”. Czyli: technologia obróbki drewna, technologia produkcji ubrań.

W języku angielskim natomiast jest prawie dokładnie na odwrót. „Technology” oznacza „technikę”, zaś „technique” oznacza albo „technikę” w sensie techniki wykonywania jakiejś czynności (np. techniki tanecznej), albo mniej więcej to, co konotuje „nasza” „technologia” (por. znaczenie numer dwa pod poprzednim linkiem).




Za ilustrację notki posłużyło mi zdjęcie graffiti autorstwa Sence HYS (CC).






Komentarze

Hoko (2020-05-22 07:53:25)

A ja właśnie czytam, właściwie już kończę. Początek kiepski, potem trochę lepiej, najciekawszy ten esej tytułowy. Ujdzie - za beletrystyką Dukaja nigdy ne przepadałem, więc to będzie pierwsza jego książka, którą przeczytam w całości :)

Arek (2020-05-22 09:32:54)

No ale gdzie Twój komentarz do wywodów pana Jacka? :) Bo przecież - może to dla wielu ludzi truizm - znakomicie pokazuje, jak bardzo w czasach współczesnych i czasach nadchodzących rozjeżdżać się będą nasze przyzwyczajenia i biologicznie uwarunkowania z tym, czym obdarowuje nas technika. Ot, choćby fragment o sensach - może z tego wynika właśnie popularność Minecrafta?

Cichy (2020-05-22 21:15:05)

Książka czyta się przyjemnie, ale za wiele w głowie po lekturze nie zostaje - to nie tyle esej, co bardzo rozbudowana poetycka impresja na temat przyszłych trendów, zamiast rycia beretu oferująca tylko łechtanie - miłe, ale nie tego od Dukaja oczekiwałem. Tym niemniej, nadal jest to dobre i warte przeczytania w oczekiwaniu (jak długo jeszcze?) na Rekursję.