Tożsamość europejska?
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
– Czyli człowiek z natury potrzebuje tożsamości narodowej i nie można jej zastąpić np. tożsamością europejską?
– Może będzie to możliwe za 300-500 lat, gdy polskość będziemy przeżywali jak dzisiaj śląskość czy kaszubskość? Zresztą w jakiejś mierze byłby to nawrót do średniowiecza – wspólnej Christianitas, którą zamieszkiwały różne nacje. Nie obawiałbym się, gdyby do tego kiedyś doszło.
To, czego się boję to konstruktywistyczne, progresywne myślenie o człowieku, z którym związała się liberalna lewica. Jest to myślenie które sądzi, że można i powinno się naprawić świat przez stworzenie „nowego człowieka”. I w tym celu w „starym człowieku” trzeba wymazać płciowość, sprywatyzować i osłabić religię, skasować jego narodowość, zmontować mu ulepszoną, polimorficzną rodzinę, wymusić na nim „pantolerancję” i zachęcić go do „pophedonizmu”.
Wiara, że poprzez taką inżynierię społeczną otrzymamy poprawioną wersję wyzwolonego homo sapiens dominowała w ostatnim półwieczu w kulturze Zachodu.
– Maciej Zięba (rozm. Jakub Pruś) (24/2/2017)