Polskie drogi
wwm ::: 2018-02-28 ::: 870 słów ::: #657
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
O słabości polskiej publicystyki politycznej
Po śmierci Stefana Kisielewskiego nie zawitał nad Wisłę żaden pożyteczny chuligan, który by łączył talent i charakter. Zazwyczaj albo brakuje jednego, albo drugiego; jednym słowem współczesna polska publicystyka polityczna jest albo tania, albo sprzedajna. (…)
Mackiewicz nawet jeśli się z kimś nie zgadzał, potrafił mu oddać należny hołd. Jego uwagi o Dmowskim to fenomenalny popis szacunku do politycznego przeciwnika. Nie oceniał ludzi wedle partyjnej barwy, ale wedle charakteru. Nie dzielił ludzi na tych z lewa i z prawa, ale na ludzi godnych i kanalie. Kiedyś ktoś powiedział, że to, do jakiego obozu politycznego się należy, to jest często kwestia przypadku, ale to, czy się stoi w tłumie krzyczącym „Barabasza!”, czy też nie, to kwestia charakteru.
– Maciej Zakrzewski (6/12/2016)
O peerelowskiej melancholii
W czasach, gdy postkomunistyczny seksapil Zachodu się wypalił, Polska Ludowa to wciąż najbardziej uchwytny punkt odniesienia, a dla wielu nawet bardziej stabilne ramy świata niż III RP. To także sentymentalna podróż w czasy młodości, która nie pochodzi z podręczników historii, ale ze wspomnień. Nie stanowi jednak żadnej zwartej opowieści. Bohaterowie kultury popularnej Polski Ludowej mogą sąsiadować z bardami opozycji. Można przywracać programy z propagandowej telewizji czasów Edwarda Gierka i Wojciecha Jaruzelskiego, jednocześnie potępiając kolaborację z „komuną”.
– Jarosław Kuisz (6/9/2016)
O dziedzictwie powstania styczniowego
Najlepiej znaną polską formą odpowiedzi na wyzwania okresu popowstaniowego jest pozytywizm – praca u podstaw. (…) Walka ta zakończyła się sukcesem. W 1918 r. jedynie ok. 30 procent Polaków z zaboru rosyjskiego umiało pisać i czytać, ale aż 50 procent spośród nich nauczyło się tego w tajnym nauczaniu.
Po 11 listopada 1918 r. dali oni rekruta do wojska polskiego i masowo poszli do urn wybrać sejm Rzeczypospolitej, a nie jak ich rosyjscy odpowiednicy porzucili szeregi armii i zajęli się rozgrabianiem dworów. W swej masie Polacy okazali się nieczuli na hasła bolszewickie i był to niewątpliwy triumf polskiego pozytywizmu, który potrafił zaszczepić „masie krytycznej” etnicznych Polaków romantyczny patriotyzm polski, zdolny do motywowania ludzi do ponoszenia najwyższych ofiar w imię odrodzenia, a potem obrony Ojczyzny.
– Przemysław Żurawski vel Grajewski (15/1/2015)
Wschód to nie tylko Ukraina
Po co kreować się na czołowy antyislamski kraj w Europie? (…) Bliska współpraca Polski z kilkoma dużymi krajami muzułmańskimi przyniosłaby nam wiele korzyści, jednak antyislamskie nastroje mogą w tym przeszkodzić.
Aspirująca do UE Turcja to nie tylko niemal 80-milionowy dynamiczny rynek zbytu, do tego umiarkowanie zamożny, a więc doskonały dla naszych firm produkujących co najwyżej średniej jakości produkty. To także bardzo silna armia, należąca do pierwszej dziesiątki na świecie i kraj, który ma na pieńku z Rosją, a więc doskonały potencjalny sojusznik naszego państwa w obliczu indolencji militarnej większości krajów UE i niepewnej przyszłości wschodniej flanki NATO.
Wspieranie Turcji w jej dążeniach do członkostwa w UE (…) zbliżyłoby oba kraje i mogłoby nam zapewnić bardzo silnego sojusznika w Unii. Z drugiej strony, danie Turcji realnej perspektywy członkostwa musiałoby uruchomić w tym kraju stopniową liberalizację systemu politycznego, by negocjacje akcesyjne mogły iść naprzód. A to byłoby już w interesie obywateli Turcji oraz Kurdów, z którymi obecny rząd turecki prowadzi cichaczem wojnę.
Kolejny z potencjalnych partnerów Polski to Iran, który właśnie odmraża kontakty z Zachodem. Czołowe kraje Zachodu już zacierają ręce na myśl o wejściu na irański rynek, jednak Polacy jak zawsze są dwa kroki z tyłu. Tymczasem na poziomie społecznym nasze kraje cieszą się dobrymi relacjami, mającymi początek jeszcze w czasach II wojny światowej, gdy polscy uchodźcy zostali dobrze przyjęci na irańskich ziemiach.
Iran to gigant surowcowy: ma największe na świecie zasoby gazu i czwarte na świecie zasoby ropy. Dla importera surowców, jakim jest Polska, taki sojusznik to skarb, jednak bliska współpraca z Iranem wymagałaby aktywnej polityki Polski na tamtym odcinku, tymczasem jak na razie panuje w tej kwestii cisza.
Bez wątpienia bardzo pomocny w tworzeniu relacji z Turcją i Iranem byłby korzystny klimat wokół Polski jako kraju przyjaznego islamowi. Obecnie uchodzimy za jeden z bardziej niechętnych islamowi krajów Europy. Z taką łatką możemy raczej zapomnieć o statusie ważnego partnera Turcji i Iranu.
– Piotr Wójcik (26/4/2016)
Katolicyzm podkopuje katolicyzm
Oczywistą konsekwencją życia w nielegalności jest traktowanie państwa jako wroga. Zjawisko to jest typowe nie tylko dla krajów postkomunistycznych, lecz także narodów mających za sobą doświadczenie kolonizacji (kraje afrykańskie, Ameryka Łacińska) lub długotrwałego życia pod obcą władzą (Włochy).
Wrogość ta działa w dwóch kierunkach: obywatele (niedawni poddani) naruszają przepisy prawne w zakresie, który uznają za niezbędny dla utrzymania normalności (dobrobyt rodziny, prowadzenie działalności gospodarczej, poszerzenie sfery osobistej wolności), natomiast urzędnicy mają skłonność do prywatyzowania powierzonej im władzy dla realizacji podobnych celów. (…) Brakuje zaufania, które jest smarem prawidłowo funkcjonującej machiny społecznej i państwowej. (…)
Pojawia się także potrzeba zastąpienia upadłego mitu komunistycznego innym (…) W warunkach polskich takim mitem jest polityczny katolicyzm. Mityczność politycznego katolicyzmu polskiego należy stanowczo oddzielić od religii katolickiej, która jest główną ofiarą tego typu operacji politycznych (podobnie jak stała się nią we frankistowskiej Hiszpanii czy w ogarniętych przez teologię wyzwolenia krajach Ameryki Łacińskiej). (…)
Efektem nasycania życia społecznego ideą komunistyczną (przy użyciu przemocy) był zanik społeczeństwa (w tym zanik biologiczny). Efektem nasycania życia społecznego ideą katolicyzmu politycznego (przy użyciu perswazji korupcyjnej) może być zanik religijności katolickiej jako aktu wiary opartej o spójny, logiczny i racjonalny porządek metafizyczny oraz rzeczywista hordyzacja społeczeństwa, przed którą polityczny katolicyzm miał je rzekomo uchronić.
– Łukasz Maślanka (6/2/2017)