Ekologia na własność
wwm ::: 2018-01-19 ::: 390 słów ::: #645
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
— No dobrze, ale jak to się stało, że pomimo tego wszystkiego, o czym Pan powiedział, dziś ekologia jest kojarzona z lewicą, a „antyekologia” z prawicą?
— Wynika to z tego, że pojęcie „prawicowy” w pewnym momencie zostało utożsamione przede wszystkim ze sprzyjaniem gospodarczemu liberalizmowi (...). Cechą [szczególną] prawicowości miał być liberalizm, a nawet libertarianizm ekonomiczny. W tym ujęciu ochrona przyrody to działania przeciwko ludzkiej wolności i świętemu prawu własności, wymagają bowiem pewnych ograniczeń na rzecz dobra wspólnego.
Po drugie, mieliśmy tutaj do czynienia z takim dość prymitywnym mechanizmem kwestionowania na prawicy wszystkiego, co znajdowało się na sztandarach lewicy. Jeśli więc w pewnym momencie lewica stała się proekologiczna, prawica zaczęła wręcz manifestować swoją pogardę dla myślenia w tych kategoriach, wyśmiewać „lewackie wymysły”, zdawać by się mogło, iż każdy uczciwy konserwatysta musi w czynie społecznym wyciąć kilka drzew w miesiącu i wypuścić do rzeki przynajmniej beczkę ścieków.
— Rafał Łętocha (rozmawiał Marcin Herman) (2/3/2016)
Oburzacie się na to, że chcemy znieść własność prywatną. (...) Robicie nam więc zarzut za to, że chcemy znieść waszą formę posiadania, której koniecznym warunkiem jest pozbawienie ogromnej większości społeczeństwa wszelkiej własności. Zarzucacie nam, jednem słowem, że chcemy znieść waszą własność. I macie słuszność — chcemy to najistotniej uczynić.
Chwila, w której praca nie da się nadal przeistaczać w kapitał, pieniądze, rentę, (...) chwila, w której własność prywatna nie będzie mogła stawać się własnością burżuazyjną, chwila ta — wołacie — będzie zarazem chwilą zaguby wszelkiej indywidualności. Świadczycie tedy sami, że indywidualnością jest dla was nikt inny, jak tylko najwyłączniej kapitalista, burżuazyjny posiadacz. A indywidualność taka najistotniej zniszczoną być powinna ze szczętem.
— Karol Marks i Fryderyk Engels (anonimowy przekład)
— Kiedy rządy realizują obietnice lepiej, a kiedy gorzej?
— Nasze badania dotyczyły Szwecji i Danii w okresie ostatnich 10 lat i Polski w okresie 4 lat – pierwszej kadencji rządu Donalda Tuska. Zacznijmy od Danii. Przyglądaliśmy się tam zwłaszcza rządom mniejszościowym. Duńskie rządy ogłaszają, zazwyczaj raz w roku, listę ok. 50 projektów ustaw, które mają zamiar zrealizować w ciągu najbliższych 9 miesięcy. Takie agendy realizują średnio w 80 proc.
— Niesłychanie dużo.
— Generalna realizacja obietnic legislacyjnych jest w Danii rzeczywiście wysoka. W Szwecji jest to w granicach 50–60 proc.
— A w Polsce, w czasie pierwszej kadencji rządów Donalda Tuska?
— Między 20 a 40 proc.
— Radosław Zubek (rozm. Karolina Wigura) (5/4/2016)