Blogrys

Propozycja Garriotta

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

garriott.jpg

Nie wszyscy ojcowie przemysłu komputerowego byli nerdami. Niektórzy z nich posiadali charyzmę wymaksowaną do tego stopnia, że zakrzywiali rzeczywistość społeczną wokół siebie. Umieli zjednywać dowolnych ludzi do swych projektów i celów. Kanonicznym przykładem takiej postaci był dyrektor pięćdziesięciolecia Steve Jobs, ale zaliczyć do ich grona należy także mniej znanego Richarda Garriotta, twórcę legendarnej serii cRPG Ultima i notabene syna astronauty.

Sądząc po zainteresowaniach, młodego Garriotta należałoby określić mianem ewidentnego nerda. Interesował się komputerami, naukami ścisłymi, Tolkienem i grami fabularnymi spod znaku Dungeons & Dragons, w które grał z zapałem jako nastolatek pod koniec lat siedemdziesiątych. Pod względem umiejętności społecznych Richard typowym nerdem na pewno jednak nie był. Organizowane przezeń erpegowe spotkania cieszyły się taką popularnością, że do domu Garriottów wpadały pograć nawet szkolne osiłki, których kontakt z grami fabularnymi w innych okolicznościach ograniczałby się do bicia pryszczatych erpegowców na korytarzu na dużej przerwie.

Garriott był też mistrzem negocjacji. Jeg szkoła posiadała tylko jeden komputerowy terminal, który przez większość czasu i tak stał wyłączony. Richard zaproponował dyrektorowi następujący układ: uzyska nieskrępowany dostęp do urządzenia, a w zamian na koniec każdego semestru napisze elektroniczną grę fantasy. Jeżeli będzie działała, dostanie automatycznie szóstkę z informatyki. Jeżeli nie, pałę.

Dyrektor zastanowił się i stwierdził, że to trochę niesprawiedliwe. Dla Garriotta. Dorzucił od siebie mały bonus: całe to skomplikowane programowanie w BASIC-u zostanie potraktowane na świadectwie Richarda jako zaliczenie kursu z języka obcego.

Tak właśnie zakrzywia się rzeczywistość społeczną. Chociaż w Europie numer z BASIC-iem jako francuskim pewnie by nie przeszedł.

Źródło