Blogrys

Obejrzane w 2016: Zaskoczenia (cz. 3)

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

2. Karol: Papież, który pozostał człowiekiem
(2006)

karol-papiez_ktory_pozostal_czlowiekiem2Pierwszy zgłoszę się do ułożenia listy błędów warsztatowych występujących w głośnym papieskim biopiku nakręconym krótko po śmierci jego bohatera. Zresztą jeszcze tragiczniej wypadł pod tym względem Karol: Człowiek, który został Papieżem, bo trudno ukazać w wiarygodny sposób dramat i grozę Drugiej Wojny Światowej nie dysponując odpowiednim budżetem ani nie posiadając doświadczenia w filmowaniu scen wojennych. Na szczęście część druga, w której śledzimy losy pontyfikatu Karola Wojtyły (lata 1978-2005), jest bardziej kameralna. Chociaż Jan Paweł II bez przerwy gdzieś podróżował, w scenariuszu starczyło miejsca na próbę psychologicznego portretu jego osoby.

Podkreślam: Błędy warsztatowe występują, całość jest miejscami topоrna, zatwardziali ateiści będą mieli bekę i używanie — ale spod filmowej materii mimo wszystko przebija i promieniuje niezwykłość postaci Papieża-Polaka, wielkiego autorytetu moralnego, duchowego przywódcy minionego ćwierczwiecza; niezwykłość, która wyrzuca ten film prawie na sam szczyt Zaskoczeń 2017 r.

Niestety, Ojciec Święty w tym rozdaniu przegrał z multikulturowymi bandytami.

1. Ghost Dog: Droga Samuraja
(Ghost Dog: The Way of the Samurai; 1999)

ghost_dog

Gdy byłem młody, uważałem, że to temat robi film. Wystarczyło przeczytać streszczenie i już „wiedziałem”, czy warto oglądać. Gdy podrosłem, zacząłem rozpatrywać filmy pod kątem gatunku i aktorów. A całkiem niedawno zrozumiałem, że liczą się przede wszystkim nazwiska reżysera i scenarzysty. Reżyser z klasą udźwignie każdy pomysł, inteligentny scenarzysta uszanuje inteligencję widza. Reżyser nieudolny większość dobrych pomysłów położy, marny scenarzysta przywali sztampą.

Katalizatorem olśnienia był chyba właśnie film Jima Jarmuscha sprzed bez mała dwudziestu lat. Nie, nie chodzi bynajmniej o to, że udał się pomimo pozornie nieciekawego tematu, dziwnego gatunku i kiepskich aktorów. Wręcz przeciwnie: Wszystko w Ghost Dogu gra niczym samuraj na horagai. Ale widać zarazem jak na dłoni, że poszczególne elementy zszywa w bezbłędną całość Jarmuschowski sznyt. Reżyser podporządkował sobie po szoguńsku pogranicze kina artystycznego i gatunkowego.

Temat: czarnoskóry kiler zafascynowany dawną Japonią, naśladujący samurajów i przestrzegający kodeksu bushidō, popada w konflikt z podstarzałymi włoskimi mafiosami. Gatunek: dramat sensacyjny, który za sprawą napięcia skrzyżowanego z powolnym tempem przypomina trochę dokonania Coenów. Aktorzy: przede wszystkim fenomenalny Forest Whitaker w tytułowej roli.

Jednak w Ghost Dogu najlepszy jest nienachalny potencjał interpretacyjny. W pierwszym przybliżeniu to po prostu opowieść o gangsterach, którzy zadarli z niewłaściwym gościem. Można też jednak oglądać Psa-Ducha jako ekspozycję egzotycznych chorób psychicznych — no bo nie jest chyba normalny ani masywny Murzyn, który uważa się za samuraja, ani grupa „dziadków”, którzy ciągle „bawią się” w mafię. Ghost Dog jest zarazem ambiwalentnym komentarzem dotyczącym multikulturowości zilustrowanym eklektyczną muzyką. I wreszcie między wierszami scenariusza możemy także doszukać się przemyślnej intrygi uknutej przez córkę gangstera. Finałowa scena – taka wymowna!

ghost_dog2






Komentarze

widzialemczytalem (2017-03-08 12:57:44)

No i widzisz, mam pozycję do obejrzenia na ten weekend. Może w ogóle bym do Jarmuscha trochę wrócił. Chociaż niektóre jego pozycje mnie tak strasznie denerwują (Kawa i nieszczęsne papierosy)