Dwadzieścia-dwadzieścia tysięcy (16)
20-20k ::: 2017-01-21 ::: 570 słów ::: #552
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
I co ja z tobą mam zrobić, Natalio?
Zacznijmy od sprawy niezręcznej z punktu widzenia faceta: choć nie sposób odmówić ci seksownego wyglądu, choć w 2004 r. zostałaś uznana za szóstą najpiękniejszą kobietę na świecie (przegrywając z Audrey Hepburn, Liv Tyler, Cate Blanchett, Angeliną Jolie i Grace Kelly – z taką konkurencją to prawie jak wygrać), nigdy tak naprawdę mi się nie spodobałaś. Ani tamtego dnia, w latach dziewięćdziesiątych, gdy byłem jeszcze szczeniakiem – zresztą wówczas aktorki kręciły mnie bardziej niż piosenkarki, jedyny wyjątek stanowiła Andrea Corr – ani teraz, gdy po latach odświeżyłem sobie twoje teledyski. Niezbadane są ścieżki seksapilu. Dopóty Lord Thomas nie pomoże w bezkompromisowym rozwiązaniu tego paradoksu, dopóki czuć się będę niczym cierpiący na kaliagnozję bohater opowiadania Teda Chianga: widzę, żeś ładna, ale kwituję to wzruszeniem ramion.
Sprawa druga, niezręczna tym razem dla ciebie: twój szlagier Torn, który dopomógł zdefiniować pop drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych, jest… coverem. Wiadomo, tajemnicy z tego nigdy nie robiłaś, ale, hm, troszkę nie wypada wywindować się ku sławie przeróbką, nieprawdaż? Na domiar złego Torn jest wersją zbyteczną. Oryginał Ednaswapu brzmi odrobinę mroczniej, lecz bynajmniej nie gorzej. Istnieje też wolniejszy wariant ze zgrzytającą gitarą. Słowem, twój Torn nie dostałby ode mnie nawet jednego kwintala.
Po trzecie, otaczasz się niewłaściwymi ludźmi, którzy nie potrafią nakręcić ci porządnego teledysku. Czasem idą na łatwiznę, po prostu ustawiają przed tobą kamerę (Torn, Smoke), albo każą ci za nią iść (That Day), licząc, że twoja ładna buzia zrobi cały klip. Nie zrobi. Nie wystarczy też ubrać cię w kusą bluzkę, obcisłe dżinsy i otoczyć ludźmi-syrenami na tropikalnej plaży (Beauty on the Fire). Więc może estetyka dramatu sensacyjnego (Shiver)? Nie, sorry, też nie. Najciekawszym twoim teledyskiem jest bodajże Instant Crush, ale i jemu czegoś brakuje (na pewno nie peruki).
Skoro więc jesteś, że tak okrutnie to ujmę, nie-ładna, nie-oryginalna i nie-filmowa, skąd w ogóle wziął się poniższy wpis? Ano stąd, że niedawno, w trakcie kilkugodzinnego sprawdzania klasówek z matmy, chciałem posłuchać popu w starym stylu. I tak wyszło, że za jednym zamachem przesłuchałem cztery twoje albumy. I zdziwiłem się, ile perełek stamtąd wyłowiłem.
Znałem Torn, Shiver i Wrong Impression. Nie znałem jednak intymnego Beauty on the Fire, wpadającego w ucho melancholijną melodią oraz całkiem ambitnym tekstem („Here it comes again / Cannot outrun my desire / Cover my decent / And throw the beauty on the fire”). Nie znałem dwóch innych twoich coverów — flirtującego z dream popem The Summer (oryg. Josh Pyke) i ciekawszego niż popiskujący oryginał Instant Crush (oryg. Daft Punk feat. Julian Casablancas). Nie znałem przeciągłego Smoke ani przewrotnego When You’re Sleeping („You talk so much sense / When you’re sleeping”).
Ale przede wszystkim nie znałem That Day, piosenki poniekąd potężnej, którą śmiało można by postawić obok tematycznie pokrewnych kawałków U2 i Queen, gdyby… nie zawiódł cię głos. Bo widzisz, Natalio, twój problem polega na tym, że starając się śpiewać ambitny pop porywasz się z wokalną motyką na słońce pełnej skali. Może to i lepiej — wolę dobrą piosenkę udaną w trzech czwartych niż sztampowy pop zaśpiewany na sto procent — ale fakt faktem, brakuje ci rejestrów, tracisz miejscami barwę. Chciałbym, żeby Florence zaśpiewała kiedyś ten twój kawałek po swojemu. Ona poradziłaby sobie z nim tak jak należy.
I co ja mam z tobą zrobić? Na natychmiastowe zauroczenie jest o dwadzieścia lat za późno. Czy da się przynajmniej zatrzeć złe wrażenie? Jestem rozdarty, przeszedł mnie dreszcz. Rzuciłaś piękno na ognisko. Posłucham cię znowu — latem.
Komentarze
Arek (2017-01-23 08:15:02)
Ej, a ona mówi zna w ogóle polski?
Borys (2017-01-23 10:45:34)
Na pewno zna jakiś uniwersalny język ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Lord (2017-01-23 13:59:47)
Christine wie co wypisujesz na blogu?
Borys (2017-01-23 14:07:58)
Rozwiąż lepiej zagadkę w drugim akapicie!
Arek (2017-01-27 22:23:11)
Ale chodzi mi o to, iż po co pisać do niej po polsku skoro i tak tego nie zrozumie? I narażać się na sytuację, w której Twoja żona, która w końcu pozna język Mickewicza i Wiśniewskiego, przeczyta, iż jej małżonek zaczyna notkę od "I co ja z tobą mam zrobić, Natalio?".
Borys (2017-01-28 07:37:47)
Lubię, gdy wymyślasz mi jakieś nieistniejące problemy.
[A za tydzień ukaże się notka "Blog zawieszony do odwołania z przyczyn rodzinnych"
Arek (2017-01-28 09:21:25)
Jest to nieistniejący problem z gatunku tych, które mogą zaistnieć ;)