Blogrys

Nie bój się Trumpa

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Ponieważ niedawno przewidziałem zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, wypadałoby wyjaśnić teraz pokrótce, dlaczego jego prezydentury nie obawiam się nawet w połowie tak jak tzw. liberalni demokraci.

(„Tak zwani”, bo prawdziwy liberalny demokrata powinien afirmować wynik wyborów bez względu na to, czy odpowiada mu ich wynik. A jeżeli istotnie nie potrafi się z nim pogodzić, powinien bezzwłocznie zastanowić się ― i piszę to bez ironii ― nad zasadnością ustroju liberalnodemokratycznego.)

Donald TrumpPrzede wszystkim: Wybór między Clintonową a Trumpem był wyborem między dżumą a cholerą. Jasne, dałoby się wymienić szereg powodów, dla których nowojorski budowlaniec nie powinien był zostać 45. prezydentem największego mocarstwa na świecie. Jednak nie negują one wcale złego świadectwa, jakie możemy też wystawić byłej Pierwszej Damie i żonie niedoszłego Pierwszego Dżentelmena. Ocen z owego świadectwa nie ma sensu tu nawet przytaczać, gdyż jeśli ktoś wciąż ich nie zna, to znaczy, że interesował się sprawą wyborów bardzo emocjonalnie i nie do niego adresowana jest poniższa notka.

Dość rzec, że znakomita większość argumentów przemawiających za Clintonową polegała na straszeniu Trumpem. O ile gros wyborców Donalda Johna faktycznie uwierzył w jego kandydaturę, o tyle zwolennicy Clintonowej udzielili jej poparcia kierując się zasadą mniejszego zła. A wybór między większym a mniejszym złem jest jednak wyborem bardzo trudnym. Łatwo o pomyłkę.

Jak wyglądałyby Stany Zjednoczone i świat za prezydentury Clintonowej nigdy się już nie dowiemy ― no, chyba że elektorzy wywiną jeszcze bezprecedensowy, ale hipotetycznie możliwy numer ― lecz dowiemy się przynajmniej, co osiągnie i co zawali Trump. Pamiętajmy, że oczekiwania często rozmijają się z rzeczywistością, szczególnie w polityce. Za przykład niech posłuży Obama, który osiem lat temu obiecywał wielkie zmiany, społeczną bonanzę i bezczelność nadziei ― pamiętacie ten medialny szał? ― a którego prezydenturę podsumowuje się teraz krytycznie. Jego polityka zagraniczna przyczyniła się na przykład do powstania Państwa Islamskiego. Może Trumpowi pójdzie lepiej?

Sarkastyczna odpowiedź na powyższe retoryczne pytanie wspomni o wojnie, jaka miałoby rzekomo wybuchnąć za prezydentury brutalnego (w jednej wersji) lub głupiego (w innej) Donalda Johna. Tak, ja też uważam, że tamta pseudoprorocza powieść Kinga była fajna, jednakże łączenie casus belli bezpośrednio z osobą Trumpa uważam za chybione ― z rozlicznych powodów. Jeśli chodzi o Chiny, to do konfliktu w tamtym rejonie dojdzie z powodów gospodarczych i politycznych, nie w wyniku nieudolnej dyplomacji. Jeśli chodzi o domniemane oddanie Europy na pastwę Rosji, warto pamiętać, że Amerykanie jeszcze pod przywództwem Obamy nie kiwnęli palcem po aneksji Krymu. Nie ignorowałbym zarazem faktu, że żona Trumpa jest Słowenką, więc los Europy Środkowej może z przyczyn osobistych obchodzić go bardziej niż poprzednich prezydentów.

Po trzecie, do wybuchu najstraszniejszej wojny w dziejach Zachodu doszło za prezydentury Roosevelta. FDR kojarzony jest przede wszystkim z okresem 1939-1945, ale zamieszkał wszak w Białym Domu już w roku 1933, dokładnie tym samym, w którym Hitler przejął władzę w Niemczech. Ten przykład dobitnie ukazuje, że nawet zręczny, podziwiany przez potomność prezydent, czasami nie potrafi (nie chce?) powstrzymać wybuchu wielkiej wojny, ba, nie umie też przeciwdziałać prowadzącym ku niej siłom politycznym.

Po czwarte, w kwestii najpoważniejszej ― zagrożenia globalną wojną nuklearną ― jestem niepoprawnym czarnowidzem. Może zbyt wiele czasu spędziłem za młodu przy Falloutach, ale przypuszczam, że prędzej czy później dojdzie do katastrofy (byle nie totalnej, tj. byle liczonej w milionach, a nie miliardach istnień ludzkich). I to nie z powodu samobójczej nieustępliwości jakiegoś Trumpa albo Putina, ale przez zorzę polarną bądź zwolnienie chorobowe Stanisława Pietrowa. Historia bywa okrutna.

Wierzę natomiast, że ― w międzyczasie ― poczucie zagrożenia, jakie wzbudziła w liberalnej Europie elekcja Trumpa, wyrwie Stary Kontynent ze stagnacji. Że Unia, zorientowawszy się, iż nie może liczyć na pomoc militarną USA w tym samym stopniu co dawniej, zainwestuje w swoje zdolności obronne i skonsoliduje politykę zagraniczną. Że liberalni politycy, spłoszeni prawicowym trendem, przeniosą swoją uwagę z biurokracji na kulturę, a jednocześnie wiatru w skrzydła dostanie stronnictwo konserwatywne. Że lewica zrozumie w końcu, kto tak naprawdę głosuje na populistów pokroju Trumpa ― ludzie, którzy nie polubili się z globalizacją ― i zamiast odmieniać prawa gejów oraz lesbijek przez wszystkie przypadki zainteresuje się na powrót prawami pracowników.

Powstrzymać Trumpa było stosunkowo prosto. Sondaże pokazywały, że w konfrontacji z Trumpem większe szanse na zwycięstwo miał Bernie Sanders, kandydat ze wszech miar świetny. Establishment przeraził się jednak jego socjalistycznych poglądów. Lobbyści woleli hojnie sypnąć pieniędzmi na kampanię Clintonowej, licząc, że w razie czego będzie ich ułaskawiać za przekręty finansowe, choćby i w ostatnim dniu swojej kadencji.

Trump także jest bogaczem. Nie łudźmy się więc, że zdemontuje nierówności finansowe. Jeśli jednak Wall Street się kogoś tak panicznie boi, może warto udzielić mu kredytu zaufania?






Komentarze

G. (2016-11-10 16:23:19)

jakbym siedzial na Polnocy to tez bylbym spokojniejszy, jako mieszkaniec tzw. flanki wschodniej oraz rezerwista obecnego Ministra Obrony Narodowej, niepokoje sie
co do FDR to historycy spekuluja ze rzad USA celowo dopuscil do ataku na Pearl Harbor aby latwiej bylo przekonac spoleczenstwo i opozycyjna czesc Senatu do udzialu w II WS, teraz slyszalem glosy ze moze dojsc do nowej Jalty
dzuma czy cholera? ; ) odnosnie Hillary zarejestrowalem kiedys, ze jeszcze jako sekretarz stanu skladala obietnice Swiatowemu Kongresowi Zydow, naklonienia polskiego rzadu do rozpoczecia rokowan w sprawie restytucji przejetego mienia lub wyplaty odszkodowan spadkobiercom

ktokolwiek wierzy ze mozna liczyc na uklady i traktaty jest niepoprawnym optymista, pomoc nadejdzie jesli jej udzielajacy bedzie mial w tym wlasny interes
nie jestem militarysta ale Si vis pacem, para bellum... tylko skad na to brac

Arek (2016-11-10 21:37:39)

Z tym Pietrowem świetne - nie ma co oszczędzać na kadrach na kluczowych stanowiskach ;)

Borys (2016-11-12 09:39:32)

Norwegia też nie może czuć się znowu taka bezpieczna. Jest blisko Rosji i w kwestiach obronnych od kilkudziesięciu lat polega na NATO. Bez parasola ochronnego USA tutejsza sytuacja także się pogorszy, chociaż oczywiście armia norweska ma nowocześniejszy sprzęt niż polskie wojsko, dwa razy więcej F-16 i topografię sprzyjającą wojnie partyzanckiej. Niedawno jednak telewizja norweska wyemitowała niezły miniserial fabularny pt. "Okkupert" ("Okupowani") – o "zajęciu" Norwegii przez Rosjan. Tutaj recenzja. Rzecz pewnie do znalezienia w Sieci z polskimi napisami.

m. (2018-07-14 20:22:44)

O, niedługo minie dwa lata od tego wpisu. Jak oceniasz teraz wybór Trumpa? Jego wpływ na Europę (spodziewałeś się pozytywnego otrzeźwienia). Rok temu był nawet w Polsce co było okrzyknięte sukcesem. No i już wiemy jaki wpływ ma pochodzenie jego żony na politykę europy środkowej.

Borys (2018-08-01 15:53:59)

Przepraszam za późną odpowiedź, ale dopiero co wróciłem z urlopu. I przepraszam za to, że odpowiedzi w gruncie rzeczy nie będzie; o ile ekscytowałem się poprzednimi wyborami prezydenckimi w Stanach – stąd właśnie tamta notka – o tyle moje zainteresowanie Trumpem zdążyło osłabnąć i nie potrafię w tej chwili powiedzieć nic ciekawego na jego temat. W szerszej perspektywie uważam, że na scenie światowej polityki wpływy USA powoli maleją, wzrasta zaś znaczenie Chin. Rozważania o Europie należy wpisywać w ten kontekst, a także łączyć je z faktem odwrotu od neoliberalnych wartości w świecie Zachodu. „Nowa Konfederacja” publikuje świetne teksty na ten temat, polecam na przykład Twojej uwadze ten numer.