Blogrys

Siedem lat w Operze

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Seji przywoził z Polski cukierki, przemycał je do siedziby firmy i przynosił mi stamtąd podkoszulki z pomysłowymi nadrukami. Nie pomogło. Lokalny patriotyzm też nie. Nigdy nie polubiłem Opery. Norweska przeglądarka pochłaniała zbyt dużą część systemowych zasobów, moje low-endowe komputery dyszały wentylatorami, a zintegrowane moduły, które dostawałem w zamian, nie były mi do niczego potrzebne. Co gorsza, Opera nie radziła sobie z poprawnym wyświetlaniem zawartości witryn. Może i wina leżała po stronie ich autorów, którzy nie umieli sformatować kodu zgodnie z obowiązującymi standardami – ale co z tego? Miarka przebrała się, gdy sprawdzałem rozkład jazdy na stronie łódzkiego MPK. W oknie Opery pokazywała się stara tabelka. Tramwaj uciekł. Potem okazało się, że tylko Opera nie widzi najnowszej wersji rozkładu. Wróciłem do Firefoksa, potem przerzuciłem się na Chrome. Tramwaj znów przyjeżdżał na czas.

Zupełnie inaczej przedstawiała się sprawa z platformą blogową My Opera. Od początku imponowała mi ich makieta łącząca zwartość bloków z przejrzystością kompozycji. Blogi operowe czytało się bardzo dobrze we wszystkich odmianach graficznych, a poszczególne elementy witryny były zawsze idealnie do siebie dopasowane. Co prawda "na zapleczu" od kilku lat brakowało rzetelnych statystyk odwiedzin, ale tak poza tym nie było do czego się przyczepić. Nic więc dziwnego, że Blogrys przez siedem lat wspaniałomyślnie pozwalał My Opera na hosting – choć od czasu do czasu próbował się albo przenieść, albo zamknąć.

Jednak platforma od długiego czasu się nie rozwijała, co kazało podejrzewać, że prędzej czy później Opera wyciągnie wtyczkę. Zamknięcie serwisu zapowiedziano oficjalnie dwa tygodnie temu. My Opera przestanie istnieć 1 marca 2014 r. Blogrys musiał więc migrować, tym razem nieodwołalnie.

Blogspota nie brałem w ogóle pod uwagę, ponieważ nie chciałem jeszcze bardziej uzależniać się od Google'a. Wypróbowałem Typepada i bardzo mi się spodobał, ale w obliczu istnienia dobrej i darmowej alternatywy zrezygnowałem z płacenia dziesięciu dolarów miesięcznie. Ową alternatywę stanowi Wordpress, który kiedyś odstraszał mnie bajzlem w ustawieniach, ale który bardzo się pod tym względem poprawił. Wyeksportowałem więc notki, uporządkowałem kategorie, wyszukałem czytelny temat. Ze starych wpisów przepadło justowanie i zagnieżdżone filmiki z YouTube'a, ale na szczęście ocalały komentarze.

Proszę więc o przestrojenie zakładek oraz RSS-ów. Witam pod nowym adresem:

https://blogrys.pl






Komentarze

Seji (@Dark_Seji) (@Dark_Seji)

Melduję się. Pewnie też skończę na darmowym WP. Nie wiem tylko, gdzie zdjęcia dać. Pewnie pójdą na G+ (blah).
PS. Doinstaluj wtyczkę antyspamową i wyłącz logowanie w komciach, bardzo proszę. :)

Anonimowy Borys (2013-11-11 14:14:45)

Logowanie w komciach jest wyłączone, możesz dodawać jako anonim. Ale wtyczki antyspamowej chyba nie doinstaluję, bo wordpress.com nie pozwala na modyfikowanie silnika...

MuadiM (2013-11-12 20:19:07)

Otwierajta szampana na nowe miejsce zablogowania.
(Nie da się na razie kliknąć w starsze notki filmowe?
O, tutaj łapie mojego międzynarodowego gravatara z łukiem. :) )
Pozdrawiam Borysie. :)

xpil (2018-02-22 10:48:41)

Wordpress jest jak demokracja: generalnie ssie jak radziecki odkurzacz, ale póki co niczego lepszego nie wymyślili. To znaczy, do blogowania w sensie.

Bardzo polecam przesiadkę na własną domenę (i hosting), o ile nie żal Ci paru dukatów. Masz wtedy 120% kontroli nad wyglądem, zawartością i funkcjonalnością bloga. Jedyna wada jest taka, że jak się coś sp*doli, nie ma wyższej instancji, do której można się zgłosić - trzeba zakasać rękawy i naprawić samemu. Ale to są sytuacje nader sporadyczne.

Borys (2018-02-22 16:00:42)

Od pewnego czasu przymierzam się do napisania dwóch dłuższych artykułów: o hip-hopie i o Holokauście. Gdy już je napiszę, niewykluczone, że wykupię hosting na polecanym przez Sejiego Zenboksie, postawię Wordpressa z Ezopem (plugin layoutowy do długich tekstów) i poeksperymentuję.

xpil (2018-03-08 11:13:22)

Hip-hopu prywatnie nie trawię (ale to przecież tylko jeden z setek zakątków muzycznych, dla każdego coś innego), a o Holokauście napisano już tyle, że ciężko chyba o jakieś innowacyjne podejście. Ale jeżeli masz z tego frajdę, pisz. O Ezopie nie słyszalem, może zerknę w wolnej chwili.

Borys (2018-03-08 16:09:32)

Widzisz, ja nie trawiłem hip-hopu zupełnie, ale tak zupełnie, do mniej więcej wiosny ubiegłego roku. Wtedy zacząłem go ostrożnie słuchać, obejrzałem kilka hip-hopowych filmów, poczytałem trochę... Obecnie jestem wciągnięty. Więc jak już napiszę o HH, daj mu szansę.