Blogrys

Euforia (5)

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Oba półfinały już za nami. Wielkimi przegranymi są Austria, Serbia i, przede wszystkim, Szwajcaria. Cieszy mnie jednak awans niesłusznie hejtowanej Belgii i niedocenianej Armenii. Faworytami konkursu nadal są Norwegia, Dania oraz... Oto przegląd ostatnich sześciu piosenek, które już czekają na pozostałe w jutrzejszym finale.

FRANCJA. Amandine Bourgeois usiłuje wprowadzić słuchaczy w rockowo-erotyczny nastrój utworem L'Enfer Et Moi (Piekło i ja), lecz, biorąc pod uwagę rodowód wokalistki, można mieć pewne zastrzeżenia co do jej urody. A w przypadku piosenek uwodzicielskich wygląd wykonawcy odgrywa niepoślednią rolę. Mimo wszystko quatre points!

HISZPANIA. Sytuacja przedstawia się natomiast odwrotnie w przypadku zespołu ESDM, bo tutaj piosenkarka jest ładniejsza, ale za to piosenka – gorsza (czy raczej: bardziej kiczowata). Contigo Hasta El Final znaczy z Z Tobą aż do końca; dość cyniczny tytuł, jako że Hiszpania w finale miała przecież zagwarantowane miejsce. Tres points!

NIEMCY. Na subtelność u Niemców liczyć nie należy. Nawet zwycięski i przecież bardzo dziewczęcy utwór z 2010 r. zostawiał pod tym względem sporo do życzenia. Tymczasem tegoroczny Glorious Cascady to już utwór wulgarny, skręcający w kierunku taniego disco i z rozłażącym się w szwach refrenem. Tylko rytmicznej energii nie można mu odmówić. Deux points!

WIELKA BRYTANIA. Panie i panowie, oto trzeci z faworytów tegorocznej Eurowizji. Nabotoksowana, sześćdziesięciodwuletnia Bonnie Tyler nie wygląda za dobrze, ale za to jak śpiewa... Believe in Me jest profesjonalnym, zapiętym na ostatni guzik i porywającym kawałkiem, który z pewnością znajdzie się na podium. Ja już uwierzyłem. Cinq points!

SZWECJA. Robin Stjernberg z pewnością nie powtórzy zeszłorocznego sukcesu swej rodaczki. You jest piosenką nie najgorszą, ale zbyt wysiloną, zbyt histeryczną. Za dużo pozy, za mało szczerych emocji. Deux points!

WŁOCHY. Całkiem ładnie, lecz dość nudno. Esencję piosenki stanowi wygląd Marca Mengoniego składający się z baków, nażelowanej czupryny i wąsika. L'Essenziale nie skończy pewnie na szarym końcu, ale na miejsce w pierwszej dziesiątce nie ma co liczyć, bo przecież Włosi sami na siebie głosować nie mogą. Tres points!

Czekamy na finał!






Komentarze

lama227 (2013-06-01 00:05:59)

Rockowo-erotyczny nastrój wprowadzić mnie może jedynie "Whole Lotta Love" a nie jakaś drętwa zawodząca laska, której spojrzenie mi mówi: jak śmiałeś się tu zjawić twoim śmiesznym autkiem. Rozbawiałeś mnie natomiast tym męskim, wojskowym opisemprawidłowo zbudowanego Włocha który składa się, o czym przecież każdemu wiadomo z baków, nażelowanej czupryny i wąsika. Cudne to. Masz u mnie Pulizerka. :DPS. Borysie, ja po prostu nie cierpię Eurowizji. Wyjątkowo tani i ksenofobiczny konkurs w którym od lat wygrywa nie ten kto rzeczywiście śpiewa,a jakiej jest narodowości. Co to za kryterium że Grecja trzyma z Cyprem i wzajemnie, lub podobne kwiatki. Jedyny zysk ma organizator, bo kasa z sms-ów musi być ogromna, a jeszcze prawa do retransmisji, reklamy...Pozdrawiam.

Borys (2013-06-06 21:06:54)

Eurowizja to pochwała kiczu, owszem. Trzeba ją oglądać z odpowiednim nastawieniem. Natomiast nie zgadzam się, że zwycięstwo uwarunkowane jest narodowością. Spójrz tutaj. Albo układ sympatii między europejskimi krajami zmienia się bardzo szybko, albo Twoja teza jest błędna i w rzeczywistości w danym roku wygrywa piosenka, która jest najbardziej chwytliwa.