Euforia (3)
eurowizja ::: 2013-05-05 ::: 420 słów ::: #391
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
W trzecim odcinku bierzemy pod lupę pierwszą połowę listy z drugiego półfinału. Tymczasem do rozpoczęcia Eurowizji 2013 pozostało tylko dziewięć dni. Emocje rosną.
ŁOTWA. Gdyby decydował wyłącznie refren, PeR z rozradowanym Here We Go miałby spore szanse na zwycięstwo w tegorocznym konkursie. Niestety, zamiast skupić się na równie melodyjnych zwrotkach, grupa postanowiła postawić na rap i pagony. Trois points!
SAN MARINO. Valentina Monetto śpiewa balladę w stylu tej estońskiej, ale w odróżnieniu od Birgit potrafi utrzymać uwagę słuchacza eskalującą nutę i palantirem. W drugiej minucie Crisalide (Vola) nieoczekiwanie zaczyna się rozpędzać, a przez całą trzecią minutę utrzymuje żywe, porywające tempo. Trois points (z plusem)!
MACEDONIA. Decyzję o wysłaniu do Malmö piosenki Esmy i Lozano pt. Pred da se razdeni musiano podjąć mniej więcej w taki sposób:
– Z tego Vlatka Lozanoskiego to niezły hipster jest.
– I śpiewa balladę! Hipster śpiewający balladę, tego jeszcze nie było.
– Sam sobie jednak nie poradzi. Dorzućmy jeszcze jakąś podstarzałą babę, która słynie ze swego humanitaryzmu.
– Esmę Redžepovą!
– Ale śpiewane przez nich partie nijak nie będą do siebie pasować.
– Oj tam, oj tam.
Mimo wszystko, deux points!
AZERBEJDŻAN. W refrenie Farid Mammadov nieco się ożywia, ale w pozostałych częściach piosenki Hold Me jest tak anemiczny, że mógłby utworzyć duet z litewskim Pojavisem. (Pod)trzym(yw)aliby się nawzajem. I pomyśleć, że to Azerbejdżan wygrał Eurowizję dwa lata temu. Un point!
FINLANDIA. Tegoroczna eurowizyjna piosenka "z jajem" to zarazem kawał porządnego letniego popu, którego nie powstydziłaby się żadna stacja radiowa. Blondpunkowy styl Kristy Siegfrieds nie do końca pokrywa się z moim gustem, ale jej lekko histeryczne oświadczyny w Marry Me mogą zostać ciepło przyjęte przez publiczność i telewidzów. Quatre points!
MALTA. To niby niezwykle sympatyczna pioseneczka o miłości, z parkowym teledyskiem i akompaniamentem na banjo i bębenek. Mam jednak z Tomorrow dwa problemy. Po pierwsze, brzmi on jak zrzynka z innego kawałka, który już kiedyś słyszałem, lecz nie potrafię powiedzieć, o który dokładnie utwór chodzi. Po drugie, Gianluca ze swoimi ciemnosinymi brwiami mógłby straszyć małe dzieci. Trois points!
BUŁGARIA. Czy tylko mnie Samo Shampioni nasuwa na myśl Polkę galopkę Grzegorza z Ciechowa? Gdyby utwór Elitsy Todorovej i Stoyana Yankulova zmiksować, z tych dud, bębnów i piejącej wokalistki powstałby niezły mózgorył. Ale w obecnej formie widać tylko pomysł, który nie wypalił. Deux points!
ISLANDIA. Nie znam islandzkiego, więc nie potrafię racjonalnie uzasadnić przypuszczenia, że Ég á líf to nader liryczna piosenka. Eythor Ingi zasługuje z pewnością na wyróżnienie za swój spokojny, lecz pełen tłumionej pasji głos, jednak obawiam się, że to za mało, żeby zajść wysoko w wielkim finale. Trois points!