Blogrys

Przeczytane na moim iPadzie

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Ponad rok temu meldowałem o wrażeniach płynących z użytkowania dopiero co kupionego iPada. Były zdecydowanie pozytywne, choć dostrzegłem w urządzeniu kilka wad, a przede wszystkim nie potrafiłem wtedy powiedzieć, czy tablet nie znudzi mi się po kilku miesiącach użytkowania. Najwyższa pora na domknięcie tamtej notki.

Czy niemała cena iPada została zamortyzowana setkami godzinami przyjemnego korzystania zeń? Tak, zdecydowanie. Żaden ze mnie gadżeciarz – o czym najlepiej świadczy fakt, że od siedmiu lat mam tę samą komórkę – lecz dzisiaj nie wyobrażam sobie cyfrowego życia bez tabletu. Czytanie internetu na zwykłym komputerze lub laptopie wydaje się teraz równie archaicznym rozwiązaniem, co słuchanie muzyki z mangetofonowego walkmana. Gdyby chodziło o sporadyczne przeglądanie tabloidalnych serwisów informacyjnych. iPad byłby z pewnością zbytkiem. Tak się jednak składa, że moja codzienna, opięta RSS-ami porcja artykułów odznacza się sporą gęstością słowa i wymaga pewnego zaangażowania umysłowego. Siedząc przy wygodnym biurku w pracy od biedy zdarza mi się czytać na zwyczajnym ekranie, ale w domowych pieleszach garbienie się nad laptopem zawsze przegra z kombinacjami łóżko i iPad bądź fotel i iPad. Serio: tablet bardzo dobrze zrobił mojemu kręgosłupowi.

Jeżeli więc Ty również pewną część każdego dnia spędzasz na czytaniu dłuższych tekstów online, czy to w formie HTML-owej, czy PDF-owej, gorąco polecam zakup porządnego* tabletu. Cena niemała, ale warto.

Co jeszcze można robić na iPadzie? Szczerze powiedziawszy, uważam, że jego trzy główne zastosowania stanowi przeglądanie internetu, wyświetlanie tekstów i multimediów oraz prowadzenie wideorozmów. Osobom utalentowanym plastycznie frajdę przyniosą jeszcze programy graficzne. Natomiast do słuchania muzyki iPad jest nieporęczny, do grania służą raczej inne handheldy (choć GTA3 na dotykowym ekranie przechodzi się zupełnie fajnie), do pisania dłuższych tekstów tablet się oczywiście nie nadaje, a do robienia zdjęć i kręcenia filmów czymś innym niż aparaty fotograficzne i kamery jestem sceptycznie nastawiony. Oczywiście, obecność wszystkich tych funkcji nie przeszkadza, a czasami się nawet przydaje, tak jak nóż przydaje się czasem do zrywania kapsli. Niemniej, na iPadzie korzystam niemal wyłącznie z aplikacji Reeder (czytnik RSS-ów), Dolphin (przeglądarka), GoodReader (PDF-y), Pocket (archiwizacja internetowych artykułów) i Skype, z naciskiem na trzy pierwsze.

Bateria iPada starcza na 10 godzin, a ładuję ją średnio trzy razy na dwa tygodnie. Proste wyliczenie pokazuje, że z tabletu korzystałem już łącznie przez blisko tysiąc godzin. Jak dotąd jego bezawaryjność była całkowita. Nic nie zaszwankowało od strony hardware'owej, nigdy nie miałem żadnych problemów z oprogramowaniem. System oraz aplikacje uaktualniają się cicho, szybko i bezboleśnie. W poprzedniej notce pisałem, że wadą iPada jest brak obsługi flasha. Cofam te słowa. Owszem, bez flasha nieliczne strony przestają działać, ale za to wszystkie inne działają szybciej, nie gwałcą wzroku reklamami i nie zawieszają raz na jakiś czas przeglądarki. Jeśli chodzi o pozostałe wymienione wtedy wady: do ekranowej klawiatury szybko się przyzwyczaiłem, GoodReader okazał się aplikacją tak solidną i funkcjonalną, że absolutnie nie żałuję wydania tych kilku dolarów, natomiast możliwości szybkiego zapisywania stron do przeglądania offline... faktycznie trochę brakuje, ale nie jest to wielki niedostatek, ponieważ rezerwę czytelniczą można robić przy pomocy Pocketa.

Na rynku w miedzyczasie ukazały się nowe iPady. "Trójkę" wyposażono w Retinę, czyli ekran o podwyższonej rozdzielczości, "czwórkę" w nowy procesor i złączkę, a wersję Mini zmniejszono o półtora cala. Ponieważ jednak na moim modelu obraz jest wystarczająco ostry, ponieważ wszystko działa dostatecznie szybko i ponieważ urządzenie odpowiada mi gabarytowo, na razie poprzestanę na "dwójce". Ciekawe, czy też wytrzyma siedem lat.

____________________
* Na rynku pojawiły się w międzyczasie tańsze odmiany urządzeń tego typu. Miałem jeden z nich w ręku i od tamtego czasu jestem zdania, że nabycie taniego tabletu ma tyle sensu, co kupienie taniego garnka z dziurą w denku. Wygodne korzystanie z tabletu warunkowane jest bowiem responsywnością i precyzją ekranu oraz szybkim działaniem systemu operacyjnego. Tych kluczowych cech dyskontowe tablety są pozbawione.






Komentarze

MuadiM (2013-05-30 20:05:52)

:) Przeczytałem co prawda na komputerze stacjonarnym, ale też się tak mi podobało. ;)