Blogrys

Śmierć pięknych saren

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.

Recenzja powieści Olgi Tokarczuk pt.
Prowadź swój pług przez kości umarłych (2009)

Tytuł książki jest skróconą wersją jednego z piekielnych przysłów Williama Blake'a: "Prowadź swój pług i swą koleśnicę przez kości umarłych". Krótkie fragmenty twórczości poety wyklętego posłużyły również za motta poszczególnych rozdziałów, choć związane są z ich treścią bardzo luźno i służą przede wszystkim do wytworzenia odpowiedniej atmosfery. Podobnie rzecz ma się zresztą z samym tytułem: Według słownika S. F. Damona naczelne przysłowie oznacza, że zaszłych śmierci nie trzeba szanować, jeżeli przeszkadzają nam w wykonywaniu naszej pracy. Tymczasem do fabuły powieści Tokarczuk bardziej pasowałoby "Robak przecięty wybacza pługowi". Niekiedy jednak Przyroda przestaje być bezradna wobec krzywdy wyrządzanej jej przez Człowieka.

Obserwatorką i narratorką ponurych zdarzeń rozgrywających się na przestrzeni roku w malutkiej osadzie w Kotlinie Kłodzkiej jest Janina Duszejko, emerytka zafiksowana na punkcie zwierząt i astrologii. Pewnej zimowej nocy wraz z małomównym sąsiadem odnajduje ciało innego z mieszkańców wioski, antypatycznego kłusownika przezwanego Wielką Stopą. Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek, lecz Duszejko podejrzewa, że Wielka Stopa padł ofiarą zemsty Zwierząt, na które wcześniej okrutnie polował. Nikt z oficjeli oczywiście nie przejmuje się opinią zakręconej starszej pani, ale wkrótce dojdzie do kolejnej śmierci.

Gdy po przeczytaniu książki wertowałem jej internetowe recenzje, rzuciła mi się w oczy ta spod pióra Daniela Markiewicza opublikowana kilka lat temu w Esensji. Całkowicie się z nią nie zgadzam, tak pod względem końcowej oceny , jak i zawartych w artykule dwóch tez. Po pierwsze, krytyczne podkreślanie "ogromnego proekologicznego zaangażowania" powieści i nazywanie jej "agitką" jest niesprawiedliwą karykaturą. Owszem, ponieważ bohaterka Tokarczuk darzy zwierzęta staropanieńskim uwielbieniem, to i pierwszoosobowa narracja w wyraźny sposób naznaczona jest bzikiem na ich punkcie, ale taki filtr po stokroć lepszy jest przecież od nijakiego, przezroczystego stylu. Jednak od Duszejkowych, nierzadko poetyckich przemyśleń do proekologicznych manifestacji daleka droga. Poza tym, protagonistka pasjonuje się także astrologią, więc równie dobrze i równie bezsensownie można by oskarżyć Prowadź swój pług... o propagowanie wróżbiarskiej pseudonauki.

Po drugie, Markiewiczowi przeszkadza najwyraźniej gatunkowa strategia obrana przez Tokarczuk: wplecenie w powieść obyczajową wątku kryminalnego, przy jednoczesnym przeniesieniu "środka ciężkości (...) na ekologię i grę postacią głównej bohaterki". Pytanie o tożsamość mordercy rzeczywiście nie dominuje na kartach powieści i staje się tylko cicho pracującym silnikiem fabuły. Jednakże to właśnie wyrazisty, przekonujący portret psychologiczny Duszejko stanowi największą siłę Prowadź..., a intryga kryminalna tworzy dlań tylko solidne obramowanie. Swoją drogą myliłby się ten, kto sądziłby, że w finale Tokarczuk potraktuje ową intrygę po macoszemu. Końcowy, brawurowy zwrot akcji, przywodzący poniekąd na myśl starszy o kilka lat film pt. Buty umarlaka, wynagrodził mi z nawiązką te nieliczne wcześniejsze rozdziały, w których Duszejko umartwiała się losami przyrody o kilka akapitów za długo.

Jeżeli po przeczytaniu książki zaczynam bezwolnie zastanawiać się, czy i jak dałoby się ją zekranizować, to wiem już, że miałem do czynienia z dobrą literaturą. Prowadź swój pług przez kości umarłych, za sprawą quasikryminalnej struktury i oryginalnych bohaterów drugoplanowych, posiada bezsprzecznie coenowski wydźwięk, choć czarny humor zastąpiła tutaj zaduma starej kobiety nad niesprawiedliwością doczesnego świata. Tokarczuk napisała zgrabną, przemyślaną powieść, która za Blakiem uczy, iż głupiec nie to samo widzi drzewo, które mądry widzi człowiek.