Kreatywne miasto
ambitnie ::: 2012-04-06 ::: 330 słów ::: #332
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Wspominałem już tutaj o In Our Time, fenomenalnej cotygodniowej audycji emitowanej od prawie piętnastu lat na antenie radia BBC4 (internet powstał właśnie dla archiwizowania takich rzeczy). Od tamtego czasu obiecywałem sobie, że będę jej słuchał regularnie zaczynając od najstarszych odcinków, ale przez długi czas nie mogłem znaleźć stosownego okna w napiętym harmonogramie.
Nagle — eureka! Mogę przecież zgrywać podcasty na empetrójkę i słuchać ich w autobusie w drodze do i z pracy. Ileż tam jest skarbów intelektualnych! Nie w autobusie, ma się rozumieć, ale w archiwum IOT. Wysłuchałem sobie na przykład audycji o mieście w dwudziestym wieku. Przy innej okazji pisałem o swoim miastyzmie muzycznym, ale miasto interesuje mnie przecież również w kontekście kulturowo-historycznym, a nawet, jak przekonałem się jesienią przeczytawszy pracę magisterską Agnieszki Krajewskiej, antropologicznym.
Tytuł audycji był trochę mylący, bo rozmawiono w niej nie tylko o funkcji i statusie metropolii w minionym stuleciu, ale także o powodach, dla których miasta stają się źródłami cywilizacyjnej kreatywności, rozumianej zarówno artystycznie jak i naukowo. Zaproszeni goście, Peter Hall (autor pokaźnej książki o obiecującym tytule) i Doreen Massey, wymienili kilka z nich:
1. W mieście mogli rozwijać swoją działalność outsiderzy, których inicjatywy spotkałyby się z ostracyzmem tradycyjnych społeczności wiejskich. Z outsiderami kojarzą nam się przede wszystkim "samotni geniusze", ale do tej kategorii łapią się również "odmienne" grupy, jak bohema czy Żydzi.
2. W mieście często lokowały się uniwersytety, a pod koniec XIX wieku pojawiły się tam także laboratoria przemysłowe. (Chociaż nietrudno o wyjątki: np. Uniwersytet Oksfordzki bądź Menlo Park Thomasa Edisona).
3. Miasto stanowiło miejsca spotkań dla ludzi o różnych profesjach, zainteresowaniach i światopoglądach. Wywiązywała się produktywna dynamika grupowa, a kreatywność krzesała się w tyglu różnorodności. Na przykład Manchester zawdzięcza swój niegdysiejszy rozkwit zetknięciu się włókniarzy z inżynierami.
4. Wskutek uwarunkowań ekonomicznych do miasta trafiały nadwyżki kapitału, które można było inwestować w rozwój nowości lub wykorzystywać jako środki motywacyjne do napędzania kreatywności. Głodny artysta nie musi być artystą złym, ale przecież uzdolnionym chudziakom zawsze zależało na tłustych stypendiach.