Czy bić dzieci?
humor ::: 2009-09-07 ::: 170 słów ::: #231
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Klub Trójki -- codzienna, wieczorna audycja w Programie Trzecim Polskiego Radia. Tym razem rozmowa poświęcona jest biciu dzieci, a mówiąc ściślej: temu, że dzieci bić nie należy. Dzwoni Słuchaczka. Mówi, że w zasadzie zgadza się z postawioą tezą, ale że jako matka wie też, iż są sytuacje, gdzie danie klapsa wydaje się nieodzowne. Redaktor pyta, jakie to sytuacje. Słuchaczka przytacza przykład: Plac zabaw otoczony murkiem, na który pociecha bardzo chciałaby się wspiąć. Ale jeśli się wespnie, to może spaść i sobie krzywdę zrobić. Tłumaczenia nie przynoszą rezultatu, pociecha nadal garnie do murka. Dopiero zdecydowany klaps załatwia sprawę.
Zaproszona do studia Pani Psycholog się obrusza: "No wie pani? To trzeba było jakoś dziecku pokazać, co by się stało, gdyby spadło z tego murku. Zabawkę z niego zrzucić. Albo, jeszcze lepiej, jajko".
Gdyby Słuchaczka zaprotestowała i powiedziała, że nie miała wtedy przy sobie nabiału, usłyszałaby pewnie, że powinna sama wejść na murek i skoczyć na główkę.
A przecież na temat bicia dzieci kiedyś wypowiedział się już wyczerpująco red. Mann.
Komentarze
Seji (2009-09-07 23:09:34)
Czyli co, Borysie? Lac, az bedzie sine, a potem poprawic?
LordThomas (2009-09-08 00:09:04)
Ręką, przedmiotem twardym, linką, smyczą, pasem ze spodni, łańcuszkiem.
Borys (2009-09-08 00:09:48)
Seji, sam widziałem, jak stłukłeś wazon na dwunastolatku.
Seji (2009-09-08 08:09:46)
Nie widziales, bo dostales tym wazonem.
Seji (2009-09-08 12:09:10)
Wlasnie dlatego spytalem, bo nie rozumiem wpisu.Oczywiscie, ze nie bic.
Borys (2009-09-08 12:09:54)
Seji, więc jednak?! Więc jednak bić? Jak to bić, jak to bić? I przede wszystkim -- dlaczego bić?
Seji (2009-09-08 13:09:21)
Borysie, jak zatem chcialbys prosto i skutecznie przekazac malemu dziecku, czym moze sie skonczyc updaek? Jak dla mnie rada byla calkiem w porzadku - cos zrzucic; jajko robi efektowne SPLAT. Jeden obraz wart tysiaca slow czy jakos tak. ;)
Borys (2009-09-08 13:09:38)
Oczywiście, że nie bić, ale unikać też głupich rad w stylu "Stłucz pani jajko!".
Borys (2009-09-08 13:09:47)
Jeżeli murek jest stosunkowo niski, można dziecku pomóc na niego wejść i po prostu je asekurować przez cały czas. Jeżeli murek jest faktycznie wysoki, to dziecko samo na nie nie wejdzie.Poza tym wydaje mi się, że jeśli dziecko nie rozumie tłumaczenia rodzica (zakładając, że rodzic faktycznie próbował wytłumaczyć), to nie zidentyfikuje też rozbitego jajka z potencjalnym uszczerbkiem na zdrowiu własnym.
Seji (2009-09-08 15:09:53)
Mozna asekurowac. Tyle, ze problem brzmi: nie wchodz na murek, a nie "nie spadnij z murka".Co do rozumienia, jest jakis behawiorysta dzieciecy na sali?
Borys (2009-09-08 15:09:55)
Raczej psycholog. Scoooobin!! :)
Seji (2009-09-08 21:09:14)
Psychologia to takie wspolczesne hokus pokus. Ale o to poflejmujemy pozniej. :P
Borys (2009-09-08 21:09:24)
Właśnie wykopałeś sobie grób. A jak chcesz sobie zbić jeszcze trumnę, napisz, że religia to tylko kombinacja starożytnej mitologii i naiwnych przesądów. :)Żarty żartami, ale myślę, że Scobin zaraz przedstawi konkretne argumenty na naukowość psychologii.
Seji (2009-09-08 23:09:13)
Religia to tylko kombinacja starożytnej mitologii i naiwnych przesądów.Moze byc? Nie mieli nauki, to sobie pioruny tlumaczyli przez hokus pokus.Niech Scobin przedstawia. Moze zaczac od Freuda i dupy. :D
Borys (2009-09-09 11:09:35)
Scobin po stażu Polterowym zrobił się ognioodpоrny, więc prowokacje z Freudem i dupą co najwyżej wywołają znudzony uśmiech na jego twarzy. Musisz się bardziej postarać. W ramach rozgrzewki proponuję, żebyś zaproponował definicję nauki, której nie spełnia psychologia.A co do religii, to ja od dawna powtarzam, że narodziła się ona w prehistorii na skrzyżowaniu "zwierzęcego" lęku przed śmiercią i ludzkiej zdolności do abstrakcyjnego myślenia. Tyle tylko, że w wszelkich rozważaniach na tematy religijne nie należy pomijać wymiarów: psychologicznych, kulturowych, historycznych i politycznych. A te wymiary mają ogromne znaczenie, czy to z ateistycznego, czy z teistycznego punktu widzenia.
Seji (2009-09-09 14:09:55)
Borysie, kazxda -logia odpowniednio obudowana moze spelnic kryteria, Zalezy, kto na te kryteria patrzy. Moje dotychczasowe doswiadczenie sklania mnie do wniosku, ze dla mnie psychologia jest radzej wrozeniem z fusow, niz czyms konkretnym. Sa oczywiscie dziedziny, gdzie cos z tego dziala, sie sprawdza, ma przelozenie na swiat rzeczywisty, ale ogolnie rzecz biorac jest to dosc ulotne - jak antropologia kultury i socjologia (moja ulubiona memetyka to na dobra sprawe tez wrozenie z fusow, bo pomacac memu sie nie da, wiec o twarde dowody trudn). Przypomina mi sie, jak mi wmawiano, ze dzialaja na mnie reklamy, bo tak mowi psychologia. Niestety, nie dzialaja. :Djesli mowimy o istocie religii, to wszelkie pomiary sa zbedne. One sa poklosiem tego, ze jakis jaskiniowec padl na kolana przed piorunem. Swietnym przykladem religiotworstwa sa kulty cargo - wypisz, wymaluj. Do tego dochodza tez zrytualizowane prawa i obowiazki narzucane jakiejs grupie (np koczownikom na Bliskim wschodzie).Cala reszta (wplyw na zycie, smierc, zniszczenie) to wstrzasy wtorne.
Borys (2009-09-09 15:09:12)
Marcinie:O religii sobie nie podyskutujemy, bo zgadzamy się w stu procentach. Dodam tylko dwie rzeczy:1) Owe "wstrząsy wtórne" są bardzo ciekawe z naukowego punktu widzenia ("naukowego" w szerokim sensie tego słowa, bo o naukowości poniżej) i w związku z tym religia przedstawia się jako frapujące kuriozum. Dlatego właśnie nie należy jej wbrew pozorom eliminować, lecz raczej powinno się ją relegować do muzeum myśli ludzkiej -- i zamknąć w jednej z najważniejszych gablot.2) Wielu ludzi ma naturalną skłonność do "padania na kolana przed piorunem"; pragnie porządkować swoje życie według mitologii i wyimaginowanych sił wyższych. Czy można mieć o to do nich pretensje? Nie mówiąc już o znoszeniu światopoglądowej swobody, czemu chyba jesteś bardzo przeciwny...?A co do naukowości: jeśli za kryterium tejże przyjmiesz inherentną możliwość posługiwania się aparatem matematycznym, to faktycznie, "wróżeniem z fusów" okaże się i psychologia, i antropologia kultury, i politologia, i filozofia, i socjologia, i tak dalej. Należy jednak rozróżnić "dyscyplinę naukową" i "naukę ścisłą". Dane zagadnienie zasługuje przecież na miano naukowego (w szerszym znaczeniu tego słowa), jeśli pozwala na, po pierwsze, formułowanie hipotez i doświadczalne ich sprawdzanie, oraz, po drugie, na systematyczną analizę faktów i pojęć. Psychologia spełnia te wymagania, socjologia i politologia również. Wróżenie z fusów już nie.Inna rzecz, że nauki nieposługujące się aparatem matematycznym są dużo bardziej podatne na skażenie farmazonami i mętnymi hipostazami. Przypuszczam, że takich "plew" jest (procentowo) w psychologii, socjologii czy politologii więcej niż np. w fizyce.
scobin (2009-09-12 16:09:49)
Hej, hej.1. Jajko to niezły pomysł. Upraszczając: małe dziecko myśli konkretnie, nie abstrakcyjnie (np. jeszcze w podstawówce dzieci mogą mieć problemy z liczeniem w pamięci). Tłumaczenie "Jak spadniesz, to sobie zrobisz krzywdę" może być dla niego zbyt abstrakcyjne. No ale nie będziemy też przecież pokazywać filmików ze spadającymi równolatkami. Zatem dobre jajko nie jest złe.2. Bicie dzieci to kiepski pomysł. Rodzic przez pewien czas powinien być dla dziecka główną ostoją w całym świecie. ("Powinien", tzn. jest to korzystne rozwojowo – przynajmniej w kulturze zachodniej, na innych się nie znam, choć nie przypuszczam, by miało być inaczej). Kimś, do kogo się przychodzi w trudnych chwilach itd. A nie kimś, kto przywali.Jeżeli rodzice uciekają się do bicia dzieci, to znaczy, że pojawił się jakiś problem. Być może wcześniej skopali (nomen omen) coś ważnego w wychowywaniu. Być może powinni poćwiczyć koncentrację – jeżeli to mama/tata męczy się szybciej od paroletniego dziecka, to coś jest nie tak. Ale nawet w takich skopanych okolicznościach nie bardzo widzę warunki, które usprawiedliwiałyby bicie dzieci. Jak sobie radzić inaczej? Polecam "Supernianię". :-) Tym bardziej że sam niespecjalnie się na tym znam.Natomiast jest taki czas w życiu malucha (mniej więcej trzeci rok życia), w którym pojawia się coś zwanego negatywizmem dziecięcym. Skracając, można powiedzieć, że przez bunt/zaprzeczanie ("Nie założę tych bucików! Nie, bo nie!") dziecko buduje swoją autonomię. Trochę podobnie jak na pewnym etapie okresu dorastania. To może być bardzo trudny okres dla rodziców, sam nie wiem, czy dałbym sobie wtedy radę. Co robić? Określić jasne zasady, odpowiadać dziecku na pytania o powód zakazu (oczywiście w odpowiednio prosty sposób), nagradzać za dobre zachowanie (bardzo ważne!), w ostateczności karać złe. Momenty buntu warto przeczekać – to jest trudne, ale się opłaca. Dziecko zmęczy się szybciej niż dorosły, a przynajmniej powinno. Oczywiście, trzeba mieć dla niego wtedy cierpliwość i czas – to nie jest łatwe.3. Borysie, +1 dla Ciebie za ognioodpоrność! (Było już +1 na GG, więc teraz łącznie +2).4. Na temat genezy religii się nie wypowiadam, bo w poniedziałek egzamin z historii języka polskiego. :-)5. Jeśli chodzi o naukowość psychologii, to trochę o tym pisałem tutaj: http://polter.pl/Tetryky,blog.html?7291. Ogólnie mówiąc, w psychologii są kawałki "bardziej" i "mniej" naukowe (w związku z tymi pierwszymi polecam np. "Metodologię badań psychologicznych" prof. Brzezińskiego).Swoją drogą nie zacznę od Freuda. Po pierwsze, narosło wokół niego dużo stereotypów, a dokładniejsze wyjaśnianie (np. tego, że popęd seksualny w późnej wersji jego myśli stopniowo zaczął ustępować miejsca popędowi śmierci) zajęłoby za dużo czasu. :-) Chociaż możliwe, że już to wiecie. Po drugie, są znacznie lepsze przykłady niż klasyczna psychoanaliza (znów odwołam się do jednego z komentarzy w tamtej dyskusji polterowej: psychologia poznawcza, społeczna etc.). Przejrzyjcie jakieś czasopismo psychologiczne (np. "Przegląd Psychologiczny") i zobaczcie, w jaki sposób są tam pisane teksty, jakie się przyjmuje metody dowodzenia itd. Często jest bardzo daleko od Freuda, za to sporo statystyki.Naukowość czegokolwiek to w ogóle duuuży problem. Przykładowe kryteria: spójność, prostota, zrozumiałość, elegancja, falsyfikowalność (formułowanie twierdzeń, które da się obalić – inaczej niż w religii albo teoriach spiskowych), trafność empiryczna (sprawdzalność hipotez), możliwość przewidywania zdarzeń (a nie tylko opisywania tego, co już miało miejsce), sproceduralizowane postępowanie badawcze (np. testy psychologiczne, według najbardziej rozpowszechnionego ujęcia, powinny być m.in. rzetelne, trafne, wystandaryzowane, znormalizowane, wystandaryzowane i dostosowane do kultury, w której się je wykorzystuje, a nie tylko przetłumaczone).Wymieniłem tylko niektóre, a na temat każdego z kilkunastu użytych przeze mnie terminów spokojnie dałoby się napisać osobny tekst. Oczywiście, wśród metodologów nie ma zgody co do tego, które kryteria naukowości stosować, a które nie (a co się stanie, kiedy stwierdzimy, że np. matematyka powinna być oceniana według nieco innych kryteriów niż biologia ze względu na różnicę celu czy przedmiotu badań...?).Poza tym nie jest powiedziane, że każda nauka musi orzekać o rzeczywistości – co z matematyką? Co z fizyką teoretyczną? A nawet nie tknąłem jeszcze prac Flecka i Kuhna, które mówią o tym, że to, co uważamy za naukowe, jest w niemałym stopniu wytworem pewnych grup społecznych, które zdobyły sobie prawo do określania np. tego, jaki język jest naukowy, a jaki nie. Nie tknąłem problemu metodologii jakościowej, która ma swoje kryteria i prawdopodobnie lepiej niż ilościowa (~ statystyczna) jest dostosowana do badania pewnych zjawisk, przynajmniej przy obecnym poziomie rozwoju technologicznego (np. koszt badań nad mózgiem) czy finansowych możliwościach badaczy. Nie podałem przykładów, bo musiałbym napisać kilka razy tyle co teraz.Krótko mówiąc, kwestia jest dość złożona. :-)SerdecznościStaszek
scobin (2009-09-13 19:09:06)
Powtórzyło się "wystandaryzowane", za drugim razem wstawcie "obiektywne". ;-) A ja znikam na przynajmniej półtora tygodnia, może na dłużej (15 września to trochę późna pora na rozpoczęcie wakacji, ale lepsze to niż nic).