Blogrys

Na Johna ze stali czerwone oczko mruga

Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.


Wróciłem właśnie z nowego Terminatora. Na pisanie pełnej recenzji nie mam czasu (ani, szczerze mówiąc, ochoty), ale ponieważ film na ekrany tak norweskich jak i polskich kin wszedł właśnie dzisiaj i wielu z Was zadaje sobie zapewne sakramentalne pytanie "czy warto?", postanowiłem sporządzić subiektywną listę plusów i minusów. Terminator 4 vel Terminator: Ocalenie stanowi zresztą dość wdzięczny materiał dla takiej właśnie treściwej analizy, bo bardzo łatwo wypunktować jego wady i zalety. Ilościowo zalety wygrywają 6:5, ale jakościowo to niestety wady przeważają.

I bez obaw -- będzie bez spojlerów. ...

PLUSY

Scenografia. Istna poezja, pejzaże postapokaliptyczne jak ta lala. Warto zauważyć, że nie jest to krajobraz po bitwie termojądrowej i kropka, ale kompletnie zniszczona Ameryka, na terenie której ciągle rozgrywają się nowe potyczki między maszynami i ludźmi. Innymi słowy, od miłośników Fallouta bardziej ukontentowani będą miłośnicy Neuroshimy, ale i ci pierwsi nie będą mieli najmniejszych powodów do narzekań.

Gra aktorska. Stoi na zupełnie przyzwoitym poziomie, choć nikt z obsady nie miał okazji do jakichś specjalnych popisów. Już chyba wiem, dlaczego Christian Bale podczas kręcenia nawrzeszczał na operatora -- w którymś momencie musiał się wyżyć, a skoro scenariusz nie pozwalał...

Wątek Marcusa. Obawiałem się, że fabuła Terminatora: Ocalenie będzie skonstruowana na zasadzie "John Connor uczestniczy w coraz to bardziej spektakularnych potyczkach z maszynami i wychodzi cało z coraz to gorszych opresji". Na szczęście aż tak przewidywalnie nie jest, głównie za sprawą mocno rozbudowanego wątku Marcusa Wrighta. Co prawda łatwo się domyślić twistu związanego z jego postacią (jakby nie było, sami twórcy zaspojlerowali go w trailerze), ale mimo to widz do końca nie może być pewien, jak całość zostanie rozegrana.

Efekty specjalne. Reżyser McG mocno ograniczył CGI nie ograniczając efektów specjalnych jako takich. Oczywiście wychodzi to filmowi na dobre, lecz z tradycyjnego podejścia do F/X daje się zazwyczaj wycisnąć więcej (vide Die Hard 4.0). Patrz zresztą punkt "reżyseria" w minusach.

Zdjęcia i montaż. Film nie jest na szczęście pociachany niczym teledysk Krystyny. Sceny akcji nakręcono przejrzyście i umiejętnie zmontowano, nie tracąc przy tym nic a nic z tempa. Od czasu do czasu dostajemy bonus w postaci długich ujęć kręconych z ręki, ujęć pełnych dynamiki, choć nie przerywanych żadnymi cięciami. Widać inspirację Ludzkimi dziećmi, lecz tam mimo wszystko wypadło to zdecydowanie lepiej. (Niewykluczone, że taki styl kręcenia akcji bardziej pasuje do obrazów "grim & gritty" aniżeli do typowo fajerwerkowych blockbusterów, do grona których nowy Terminator bez wątpienia się zalicza).

Nawiązania do poprzednich części. Niektóre dość subtelne i przewrotne (np. ucieczka ciężarówką przed terminatorami na motocyklach, ring a bell?), inne podane bezpośrednio (I'll be back), ale tak czy owak McG zakłada, że nie urwaliśmy się z Księżyca i że znamy poprzednie części. I bardzo dobrze.

MINUSY

Reżyseria. Nieuczciwie byłoby powiedzieć, że stoi na niskim poziomie, ale McG jest jeszcze niedoświadczonym reżyserem bez wyrobionego stylu... i to niestety widać. Niewykluczone, że za kilka premier się wyrobi i będzie trzaskał świetne, dynamiczne blockbustery. Szkoda tylko, że producenci pozwolili mu wprawiać się właśnie na nowym Terminatorze.

Scenariusz. Im bliżej finału, tym więcej dziur. Pierwsze trzy czwarte filmu daje się oglądać całkiem bezproblemowo, ale pomniejsze zgrzyty logiczne bolą i tak, bo widzimy, że gdyby tylko scenarzyści się przyłożyli, bezproblemowo naoliwiliby wszystkie wadliwe fabularne trybiki. (Z drugiej strony: Scenariusz szlifował Christopher Nolan. Bez jego wkładu mogło być dużo gorzej). Niestety, w ostatnim akcie wszystko się majestatycznie rozjeżdża. Skynet, mimo złowieszczych deklaracji, nie wysila się specjalnie próbując zabić Johna; podczas finałowego showdownu film ociera się o parodię; a w samej końcówce parodią się w zasadzie staje. Szkoda, bo pomysły jako takie były dobre, wypadałoby je jednak inaczej zrealizować.

Dewaluacja terminatorów. W poprzednich częściach zniszczenie wrogich androidów zajmowało cały film. W czwartej części terminatory są... no może niekoniecznie rozwalane na pęczki, lecz widz i tak traci do nich cały szacunek, gdy okazuje się, że w gruncie rzeczy takie czerwonookiego metalowego potwora da się rozwalić kilkoma seriami z karabinu maszynowego lub zrzucając mu na łeb stertę złomu.

Muzyka. Danny Elfman to znakomity kompozytor, ale tylko wtedy, gdy tworzy muzykę do filmów spokojniejszych i zbudowanych na klimacie. Do wysokooktanowych filmów akcji nie nadaje się zupełnie. Trzeba było zatrudnić Hansa Zimmera albo Michaela Giacchino.

Napięcie, albo raczej jego brak. Terminatora: Ocalenie summa summarum nie ogląda się źle, ale nie ma mowy o takim zaangażowaniu widza jak w przypadku dwóch pierwszych części. Ba, wydaje mi się, że nawet trzecia część wciągnęła mnie bardziej niż czwarta. Myślę, że i w tym przypadku winę ponosi brak reżyserskiego doświadczenia. Z drugiej strony, rzecz może się także rozbijać o zmianę paradygmatu. Bądź co bądź, "walka z androidami z przyszłości w przyszłości" to zupełnie co innego niż "walka z androidem z przyszłości w teraźniejszości".

OCENA: 6/10






Komentarze

Seji (2009-06-17 22:56:00)

Zapomniales o fantastycznych efektach dzwiekowych. Ciarki przechodzily.

Mateusz (2009-06-25 11:26:00)

Ja film polecam, obejrzałem wczoraj i jestem naprawdę zadowolony.Borysie, piszesz, że muzyka Elfmana nie nadaje się do tego tytułu, ale nie podajesz żadnych argumentów. Dlaczego?Jeżeli o dewaluację terminatorów chodzi - a czego innego się spodziewałeś? "W poprzednich częściach zniszczenie wrogich androidów zajmowało cały film". No właśnie! To nie są "poprzednie filmy", w "Salvation" mamy już regularną wojnę, a terminatorów jest mnóstwo - i trzeba to było w jakiś sposób rozegrać. Walka z maszynami wcale nie była taka różowa. Jak dla mnie - proporcje są w sam raz.Faktycznie, scenariusz czasami kuleje, jednak nie wpływa to - w moim przypadku - na pozytywny odbiór filmu.I rzeczywiście, efekty dźwiękowe zasługują na uznanie. Ten szczęk metalu... Cudowne.

Borys (2009-06-26 12:27:00)

@Mateusz:Co do Elfmana, to napisałem przecież, że "Danny Elfman to znakomity kompozytor, ale tylko wtedy, gdy tworzy muzykę do filmów spokojniejszych i zbudowanych na klimacie. Do wysokooktanowych filmów akcji nie nadaje się zupełnie". Nowy "Terminator" jest filmem z wykopem, ciągle się tam strzelają, rozjeżdżają i wybuchają, toteż przydałaby się ostrzejsza muzyka."Jeżeli o dewaluację terminatorów chodzi - a czego innego się spodziewałeś? "W poprzednich częściach zniszczenie wrogich androidów zajmowało cały film". No właśnie!"Mnie nie chodzi o ilość terminatorów -- wiadomo, że musi być ich więcej niż jeden -- ale o to, że stanowią dość mizerne zagrożenie. Zwróć uwagę, co się wyprawia w końcówce, w siedzibie SkyNetu, gdzie cały zastęp terminatorów nie może dać rady Connorowi. Gdyby to była któraś z poprzednich części, John zginąłby kilkanaście razy.I to wcale nie jest tak, że gdy "potworów" pojawia się więcej, to automatycznie następuje ich "dewaluacja". Wystarczy przytoczyć przykład drugiej części "Obcego", gdzie uczucie zagrożenia jest cały czas ogromne. Ale nikogo to nie powinno dziwić, James Cameron >> McG.

Staszek (2009-06-05 23:30:00)

A ja miałem pójść, ale ostatecznie zrezygnowałem, żeby zająć się porządkami w pokoju i na Gmailu. Zresztą jakoś tak mi się odechciało na krótko przed. I widzę, że niewiele straciłem. Dzięki za recenzję!

Deckard (2009-06-28 00:57:00)

Nie wiem, czy Cię nie rozczaruję Borysie...Mój komentarz można zobaczyć na moim blogu Ad Acta po dzisiejszym seansie sequela Transformers. Po prostu nie ma sensu zaprzątać sobie głowy produkcją McG - nie po tym, co pokazał Michael Bay.

Misiołak (2009-06-06 10:39:00)

Już nie robią takich terminatorów jak to drzewniej bywało...

Łukasz (2009-06-06 23:11:00)

Też na gorąco, ale nieco z innej strony:http://my.opera.com/DeckardPL/blog/terminator-salvation-reviewJutro wrzucę tutaj moją odpowiedź do Twojej recki ;)

Borys (2009-06-09 20:28:00)

@Łukasz: Czekam nadal na odpowiedź. :)