Droga błogosławieństwa
x-files ::: 2008-10-18 ::: 1220 słów ::: #167
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
— Ludzie nigdy nie mogą być wolni, bo są słabi, przekupni, bezwartościowi i niespokojni. Ludzie wierzą w autorytety. Zmęczyli się czekaniem na cud i tajemnicę. Nauka jest ich religią. Nie istnieje dla nich żadne większe wyjaśnienie. Nie wolno im wierzyć w nic innego, jeśli projekt ma być kontynuowany.
— Za jaką cenę dla nich?
— Pytanie jest niestotne, a rezultat nieunikniony. Data została wyznaczona.
Trzeci sezon Z Archiwum X był najbardziej nierównym sezonem w historii serialu. Nierównym nie tyle pod względem jakościowym -- choć faktycznie obok odcinków znakomitych znalazło się tu kilka odcinków zadziwiająco słabych -- co emocjonalnym. Fanom już nigdy potem nie zaserwowano takiej mieszanki czarnego humoru i mroku, jak na przełomie lat '95 i '96. ...
Sezon wystartował słabo. Po kontynuacji wyśmienitego Anasazi, które zamknęło poprzednią serię, można było się spodziewać wszystkiego, tylko nie nudy. Niestety, The Blessing Way jest najprawdopodobniej najsłabszym odcinkiem mitologicznym w historii The X-Files. Nie dzieje się tu praktycznie nic, a monotonny monolog indiańskiego wodza z offu podkreśla tylko braki w akcji. Fabuła rozkręca się dopiero w Paper Clip, gdzie Scully i przywrócony już do świata żywych Mulder odkrywają tajne rządowe archiwum medyczne. Jednak tym razem dla odmiany zawala logika, ponieważ Obcy pojawiają się w opuszczonej kopalni zupełnie "z czapy". Mulder wpatrujący się w światła przelatującego tuż nad nim wielkiego UFO to jedno z klasycznych ujęć Z Archiwum X, lecz widz nigdy się nie dowiaduje, skąd właściwie owo UFO się tam wzięło.
Na szczęście The Blessing Way i Paper Clip nie były początkiem zsuwania się serialowej mitologii po równi pochyłej, a tylko niefortunnymi wpadkami scenarzystów. Wątki konspiracyjne nabierają rumieńców w wyśmienitych Nisei i 731. 731 to zresztą odcinek prawdziwie hitchcockowski, jako że większa część jego akcji rozgrywa się w ograniczonej przestrzeni pociągu. W kolejnej mitologicznej "dwójce", Piper Maru i Apocrypha, pojawia się ponownie nemezis Muldera, Krycek, oraz, co istotniejsze, debiutuje tam Czarny Rak, zabójcza substancja z kosmosu stanowiąca w gruncie rzeczy inteligentną formę życia.
Zmienia się wszystko, tylko nie morze.
Sezon trzeci zamknął Talitha Cumi z dwiema pamiętnymi rozmowami Palacza z Jeremiahem Smithem. Jeżeli ktoś zdziwił się, skąd w telewizyjnym serialu wzięły się znienacka dwa teatralne dialogi (teatralne nie pod względem formy, lecz doboru słów), niech wie, że miał do czynienia z eksfajlową przeróbką monologu Wielkiego Inkwizytora z "Braci Karamazow" Dostojewskiego. Tuż przed Talitha Cumi, w na poły mitologicznej jednostrzałówce Wetwired, mogliśmy wreszcie poznać bliżej motywacje tajemniczego informatora Muldera, X'a. A nie zostało nam na to już dużo czasu, bo przecież enigmatyczny Murzyn ma zginąć za dwa odcinki...
Jednak tak naprawdę charakter trzeciego sezonu określiły nie pierwsze pojawienie się Czarnego Raka i ważna drugoplanowa postać Jeremiaha Smitha, a trzy przezabawne odcinki próbujące postawić na głowę formułę serialu. Mowa oczywiście o epizodach bliskich sercu każdego fana "The X-Files": Clyde Bruckman's Final Repose, War of the Coprophages i Jose Chung's "From Outer Space". Scenariusze do wszystkich trzech pisał Darin Morgan, który dał się już poznać od jak najlepszej strony dzięki "Humbug" z drugiego sezonu.
CLYDE BRUCKMAN: Wiesz, są gorsze sposoby na odejście, ale nie potrafię sobie wyobrazić bardziej upokarzającego niż autoerotyczne uduszenie się.
MULDER: Dlaczego MNIE to mówisz?
Clyde Bruckman's Final Repose byłby całkiem zwyczajnym i to nawet dość ponurym odcinkiem, gdyby nie rozpisano w nim prześmiesznych dialogów związanych z postacią tytułowego, zgorzkniałego jasnowidza (zagrał go koncertowo Frank Bolye i zasłużenie otrzymał za swą kreację Nagrodę Emmy). Natomiast War of the Coprophages i Jose Chung's 'From Outer Space' to już odjazdy na całego. Pierwszy posiada lepszą fabułę, za to drugi jest ciekawszy formalnie (poznajemy kilka punktów widzenia na te same wypadki) i wyróżnia się autoironicznym spojrzeniem na źródła fascynacji zjawiskami paranormalnymi. W ostatnich kilkudziesięciu sekundach Jose Chung's... uderza niespodziewanie w poważniejsze tony, a Mulder leżący w nocy w łóżku i oglądający po raz n-ty niewyraźne nagranie wideo z Wielką Stopą to świetne podsumowanie całego ducha The X-Files. Chociaż widz pamięta przecież, że trochę wcześniej ten sam Mulder piszczał na widok nieżywego Obcego znalezionego na polu i cały sentymentalizm diabli biorą.
Twórcy serialu puszczają do widza oko w jeszcze dwóch odcinkach: inspirowanym legendą potwora z Loch Ness Quagmire (w którym swoje pięć minut ma Queequeg, piesek Scully) i w Syzygy, gdzie po raz pierwszy i ostatni ujrzymy Scully palącą papierosa oraz Muldera przyrządzającego sobie "drinka" z wódki i bodajże dżemu pomarańczowego. Żaden z tych epizodów nie może się jednak równać pod względem zawartości humoru z trzema wymienionymi powyżej, aczkolwiek i Quagmire, i Syzygy to odcinki bardzo solidne.
I morti non sono pi soli — Umarli nie są już dłużej samotni.
Czy więc sezon trzeci Z Archiwum X to albo mitologia, albo mniejsze i większe żarciki z pracy agentów? Bynajmniej. Znajdziemy tu bowiem najmroczniejszą opowieść w historii całego serialu, Grotesque, swoistą ilustrację przestrogi Nietzschego, że gdy zaglądamy w otchłań, otchłań zagląda także w nas. Innym odcinkiem wymalowanym w całkiem ciemnych kolorach jest rozgrywający się w więzieniu The List, który posiada także starannie skonstruowaną, trzymającą w napięciu intrygę o zaskakującym finale, Do epizodów ponurych trzeba zaliczyć również 2Shy i Hell Money. W 2Shy pojawia się killer numer dwa sezonu, żywiący się kobiecym tłuszczem Virgil Incanto (killer numer jeden to Robert Modell z Pushera, naginający swym głosem wolę każdego i potrafiący zmusić nawet Muldera do zagrania w rosyjską ruletkę). Z kolei Hell Money pozbawiony jest elementu paranormalnego... i może właśnie przez to okazuje się odcinkiem bardzo słabym, chociaż z drugiej strony Irresistible z poprzedniego sezonu tego problemu nie miał. Tak czy owak, słaby jest też Teso Dos Bichos, którego nie ratuje nawet scena ucieczki Muldera i Scully przed hordą rozszalałych kotów w kanałach. Hell Money i Teso Dos Bichos to dwa z najsłabszych odcinków serialu ever -- trudno powiedzieć, co dokładnie jest w nich kiepskiego, ale nie posiadają tej iskierki, którą odnajdziemy w praktycznie każdym innym epizodzie. Ironia losu sprawiła, że wyemitowano je jeden po drugim.
Są też tacy, których nie obchodzą istoty pozaziemskie i którzy poszukują sensu w innych istotach ludzkich. Za nielicznych szczęśliwców muszą się uważać ci, którzy go znajdują. Bowiem nawet jeśli nie jesteśmy sami we Wszechświecie, na tej planecie każdy z nas na swój własny sposób jest... sam.
Pozostałych odcinków trzeciego sezonu nie da się zakwilifikować do kategorii "śmieszne", "ponure" lub "słabe". Miejsce wszystkich jest w szufladce z napisem "po prostu dobre". Najciekawszy z nich to Revelations, gdzie Mulder i Scully zamienili się rolami paranormalnego entuzjasty i sceptyczki, oraz Avatar, w którym agenci pomagają swemu zwierzchnikowi Skinnerowi oskarżonemu o morderstwo. Trzy pozostałe odcinki to D.P.O. z młodym Jackiem Blackiem w roli drugoplanowej, The Walk i Oubliette budzący demony Muldera związane z uprowadzeniem jego siostry.
Trzeci sezon The X-Files z pewnością nie rozczarował, choć przyznać trzeba, że jego poziom byłby wyraźnie niższy, gdyby nie odcinki komediowe. Jednak twórcy zorientowali się szybko, że nie tędy droga i że z humorem nie należy przesadzać, bo z serialu może ulotnić się cała pierwotna esencja. Następny sezon był więc wzorowany na dwóch pierwszych, co przywróciło "Archiwum" pełnię powagi. Żarty się skończyły. W szczególności odczuła tu na swojej skórze Scully... ale o tym innym razem.
Niemitologiczne must-see
Clyde Bruckman's Final Repose
The List
War of the Coprophages
Grotesque
Pusher
Jose Chung's "From Outer Space"
Quagmire
— Ojcze, czy wierzy ojciec w cuda?
— Oczywiście, widzę je codziennie. Wschodzące słońce, narodziny dziecka. (...) Czasami musimy zatoczyć pełen krąg, by znaleźć prawdę. Dlaczego cię to dziwi?
— Przede wszystkim budzi to we mnie obawę.
— Obawę?
— Obawę, że Bóg mówi... ale nikt nie słucha.
Komentarze
Seji (2008-10-18 18:10:01)
Mulder w "Syzygy" robil ajerkoniak. :)Poza tym, Borysie, "The Blessing Way" jest swietnym, nastrojowym epizodem. Nie kazdy F to kosmici is trzelanie.
Borys (2008-10-18 18:10:17)
To były jajka? Serio? A myślałem, że on coś ze słoika wygrzebywał. :)"The Blessing Way" byłby nastrojowy, gdyby głos z offu był głosem Ala Pacino, a nie monotonnym głosem starego Indianina. :)Żebyśmy mieli jasność: Wolisz "TBW"+"PC" czy "Nisei"+"731"?
Borejko (2008-10-18 18:10:40)
Chyba Was UFO porwało bo Wy ciagle tylko o tych teczkach i archiwach Hoovera.
Seji (2008-10-19 18:10:39)
Chyba jednak TBW+PC. Drugi tandem tez jest swietny, ale skoro kazesz wybeirac... ;)
mwisniewski (2008-10-24 23:10:05)
Po takiej recenzji aż chce się obejrzeć. Ale najpierw, oczywiście, kupić oryginalnego boxa. Albo dostać go od kumpla z Norwegii.