Ostatnia salwa
varia ::: 2008-02-25 ::: 450 słów ::: #127
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
-- OGNIA!!!
Okręt flagowy "R.I.A.A. Justice" wyłonił się niespodziewanie zza przybrzeżnych skał, a niosąca śmierć komenda przedarła się jak błyskawica przez drzemiące pod błękitnym baldachimem nieba powietrze. Huk armat wstrząsnął okolicą. Pokład fregaty "Stage Six", największej dumy Federacji Pirackiej, został zasypany przez niszczycielski, bezlitosny grad kartaczy. Salwa z "R.I.A.A. Justice" pozrywała żagle, potrzaskała reje, połamała żagle, przedziurawiła nadbudówki i rozerwała kadłub. Wypoczywający na pokładzie fregaty korsarze zamienili się w mgnieniu oka w krwawe strzępy. Nie próbowano nawet kontratakować, piracka fregata znalazła się w śmiertelnym potrzasku. Ocalali piraci skakali do wody, mając nadzieję, że zdołają dopłynąć do wyspy Joox, w której zatoce zacumowany był "Stage Six". Wiedzieli, że na uratowanie ich statku nie ma najmniejszych szans.
Druga salwa z "R.I.A.A. Justice" zadała bezradnemu przeciwnikowi śmiertelną ranę. Chwilę później trzecia salwa posłała "Stage Six" na dno. Zatonął szybko. Spokojne fale rozkołysały się i łapczywie połknęły potrzaskane wręgi. Po chwili obok wyspy Joox znajdował się już tylko jeden okręt.
* * * ...
-- Ognia!
Tuzin żołnierzy nacisnął spusty muszkietów. W porównaniu z wcześniejszym łoskotem dział, jednoczesne odgłosy wystrzałów były śmiesznie ciche. Żadna z mew krążących nad plażą nawet na cal nie zmieniła trasy swego lotu.
Na kaftanie Toma Spinnera wykwitło dwanaście czerwonych kwiatów. Mężczyzna osunął wzdłuż drewnianego palika na gorący piasek. Biała opaska zsunęła się z martwych oczu.
Admirał Bainwol nie patrzył na egzekucję. Z założonymi na plecach rękoma spoglądał zamyślony na zatokę i na czarną sylwetkę "R.I.A.A. Justice" rysującą się na tle horyzontu.
-- Rozkazy, admirale? -- wiceadmirał Sherman stanął obok Bainwola. W powietrzu unosił się swąd prochu.
-- Przetrząsnąć wyspę. Zniszczyć wszystkie pirackie magazyny. Wszystkich złapanych powywieszać -- admirał Bainwol wydawał komendy monotonnym, cichym głosem. -- A potem, zanim odpłyniemy... Podpalcie Joox. Niech zostanie tu tylko popiół i kamienie.
* * *
-- Ognia?
Mała łódka kołysała się na bezkresnym oceanie. Wyspa zmalała do rozmiarów kropki. Zachodzące słońce prześwietlało szkarłatem słup dymu unoszący się z Jooxu. Wieczorne powietrze było parne, nieruchome.
-- Aye.
Po chwili obaj mężczyzni, lekko osmaleni, ale poza tym cali i zdrowi, delektowali się cygarami, które znaleźli w skrytce łódzki. Z tej samej skrytki wyciągnęli duży bukłak wody, kilka funtów solonego mięsa, mapę i kompas. Byli więc dobrej myśli.
-- I co teraz będzie?
-- Teraz?
-- No, przecież "Stage Six"...
Starszy stażem korsarz machnął lekceważąco ręką.
-- Był pierwszy, ale nie ostatni. W szkutniach Federacji budują się już nowe fregaty takiego samego typu. Jesteśmy zbyt rozproszeni, ten przeklęty pies Bainwol nigdy nie da nam rady. Nigdy! -- powtórzył z mocą.
Łódka niesiona prądem morskim przesuwała się powoli na zachód. Słońce zaszło, Joox zniknęła za widnokręgiem. Piraci płynęli ku Archipelagowi Torrenta. Nie zdecydowali jeszcze, czy zadekują się tam na dłużej, czy też ruszą od razu dalej na Półwysep Rapidshare.
Komentarze
LawDog (2008-02-26 08:02:35)
[*
LordThomas (2008-02-26 10:02:59)
Dobre.
JCF (2008-03-02 23:03:05)
Kapitan Jack Sparrow.