Niczym nieskrępowana radość grania
gry ::: 2007-03-06 ::: 450 słów ::: #57
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Od wielu lat na komputerze gram bardzo rzadko. Powodem jest nie tylko doskonale Wam znany brak czasu, ale również zmiana zainteresowań -- gdy jestem w domu i mam trochę luzu, wolę rozsiąść się w fotelu z książką aniżeli siadać przed monitorem i przesuwać elektroniczne pionki. W przeciągu minionych 30 miesięcy grałem raptem w trzy (nieco wiekowe, ale wielbicielem nowości nigdy nie byłem) gry. Sim City 3000 był sympatyczny, ale szybko mnie znużył, bo nie oferował graczowi zbyt wielu możliwości manewru. Fallout Tactics bardzo mi się podobał, ale przechodziłem go dość wolno (grałem w systemie turowym) i w końcu utknąłem niedaleko końca, bodajże w szesnastym etapie -- kiedyś się zbiorę i przejdę ostatnie misje. W drugiej połowie minionego roku wziąłem się natomiast za pierwszych Commandosów i dodatek do tychże. Całość przeszedłem, ale na późniejszych poziomach musiałem bardzo często pomagać sobie opisem (nie miałem cierpliwości i czasu do likwidowania każdego faszysty metodą prób i błędów), więc rozgrywka właściwie przestała mieć poniekąd sens.
Niestety, żaden z powyższych tytułów nie dostarczył mi tyle frajdy, co klasyki z lat szczenięcych -- Civilization, Master of Orion, UFO: Enemy Unknown, Pirates!, Jagged Alliance... Ostatnią grą, która autentycznie mnie wciągnęła i nie pozwalała oderwać się od ekranu było Colonization, którą "odkryłem" dopiero jesienią 2002 r. (powtórzę to raz jeszcze: wielbicielem nowości nigdy nie byłem). Z zacięciem kolonizowałem, a potem wyzwalałem Nowy Świat, ale, o dziwo, po jednorazowym przejściu gry nie chciało mi się zabierać za nią ponownie. Kuriozum: Wysoka playability, niska replayability.
Znacznie większe kuriozum stanowi jednak fakt, że w szufladzie mojej komody zalega bardzo duża ilość komputerowych szpilów. Podejrzanie duża jak na osobę, która na ten typ rozrywki czasu nie ma prawie wcale. Rozwiązanie paradoksu? Cóż, ja w te gry jak dotąd... nie grałem. Głupia sprawa, takie chomikowanie na nie wiadomo kiedy, lecz jeśli odwiedzam w wakacje MediaMarkt i widzę, dajmy na to, antologię Tropico za niecałe dwadzieścia złotych, to nie przejdę przecież obojętnie, prawda?
Tyle tytułem wstępu, czas na konkrety. Wczoraj wieczorem, mimo późnej pory, poruszył mną impuls i postanowiłem w coś zagrać. Sięgnąłem do wspomnianej szuflady i dosłownie na chybił-trafił wyciągnąłem stamtąd jakąś grę. Padło na Alpha Centauri. Zainstalowałem grę, ściągniętym patchem zrobiłem upgrade do wersji 4.0, uruchomiłem. Potrzebowałem kwadransa na oswojenie interfejsu, a następnie... następnie przypomniałem sobie, jak szybko potrafi płynąć czas przy naprawdę wciągającej grze, przypomniałem sobie, co dokładnie kryje się za słowem "miodność". Wróciły do mnie wszystkie niezapomniane chwile, jakie spędziłem przy pierwszej i drugiej części Civilization, bo przecież Alpha Centauri to niejako kontynuacja tamtych gier i za nią również stoi wielki Sid Meier. Oderwałem się od komputera później niż powinienem, co przypłaciłem porannym niewyspaniem. Ale, co tam, raz na jakiś czas można.
Dzisiaj będzie pewnie drugi raz na jakiś czas...
Komentarze
LordThomas (2007-03-06 21:03:22)
Moze zaciekawi cie fakt, ze istnieje port Aplha Centauri na linuksa:http://www.lokigames.com/products/smac/Posiadam i polecam.
JCF (2007-03-07 08:03:03)
Heh, ostatnią grą w jaką grałem był Hitman: Blood Money - i to jeszcze u kumpla :PGry przestały mnie bawić jakiś czas temu - są ciekawsze rzeczy niż ślęczenie przed monitem ;)Zwłaszcza, że nic z tego nie masz, na dobrą sprawę.
LordThomas (2007-03-07 11:03:38)
Abstarchujac od reszty twojej wypowiedzi (skadinad sensownej): A ty musisz "cos miec" ze wszystkiego co robisz? Jak gram ze przyjaciolmi w RPG to tez "nic z tego nie mam" poza milo spedzonymi paroma godzinami w towarzystwie. Jak ide pograc w noge to tez "nic z tego nie mam" poza zakwasami :) Czy to znaczy, ze nie warto tego robic?
Borys (2007-03-07 13:03:38)
Lord: BEZ SĘSU, po co mi "Alpha Centauri" na Linuksa, skoro mam windowsowy oryginał i mogę w niego grać na partycji z zainstalowanym Windowsem, notabene też oryginalnym? :)Jeremiah: TEŻ BEZ SĘSU, Lord wyjaśnił, dlaczego. :)
JCF (2007-03-07 18:03:48)
Borysie, Borysie - jak już coś, to beS sęsu ;)A odnośnie wypowiedzi - mam na myśli to, że nie spędzam mnóstwa godzin przed monitem jak niegdyś. Jeśli gram, to w coś konkretnego - i w tej chwili, byłyby to jedynie kontynuacje znanych mi tytułów.Za nic nowego się nie biorę po prostu, bo mnie to nie kręci - choćby podane przez Borysa czytanie książek jest ciekawsze ;)