Fizyka początku XXI wieku
książki ::: 2006-12-02 ::: 370 słów ::: #25
Czytasz starą notkę zaimportowaną z WordPressa. Niektóre elementy układu stron – w szczególności rozmiary i zakotwiczanie ilustracji oraz światło – mogą pozostawiać sporo do życzenia. Gdzieniegdzie wyparowały też multimedia, w szczególności zagnieżdżone wideo z YT.
Przez ostatnie tygodnie czytałem dość opasłą, liczącą przeszło pięćset stron, antologię pt. The New Physics for the Twenty-First Century. Stanowi ona sequel (o ile można użyć tego określenia w przypadku niebeletrystyki) The New Physics, książki, która ukazała się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W ciągu piętnastu lat oblicze "fizyki współczesnej" zmieniło się na tyle, że Cambridge University Press raz jeszcze zebrało grupę wybitnych fizyków i zleciło im opisanie widoku, jaki roztacza się w tej chwili z naukowych wyżyn.
Spis treści zapowiada fascynująca lekturę. Pierwszą część poświęcono makroskopicznej strukturze Wszechświata i materii. Tytuły rozdziałów są jednoznaczne: Kosmologia, Grawitacja, Nowa astronomia, Cząsteczki i Model Standardowy, Teoria superstrun. W części drugiej przemieścimy się na przeciwległy kraniec skali i poznamy zjawiska kwantowe rządzące zachowaniem materii w ekstremalnie niskich temperaturach. Część trzecia opowiada o praktycznych (no, nie do końca praktyczych, bo na razie ciągle jeszcze nie wdrożonych) zastosowaniach mechaniki kwantowej. Słowa-klucze stanowią tu komputer kwantowy i nanotechnologia. W części czwartej znajdziemy omówienia systemów chaotycznych i zawrzemy znajomość z Gridem -- domniemanym następcą Internetu. W części piątej i ostatniej znalazły się rozdziały, które nie pasowały nigdzie indziej: Biofizyka i materiały biomolekularne, Fizyka medyczna, Fizyka materiałowa oraz Fizyka a społeczeństwo.
Niestety, zawartość The New Physics for the 21st Century mnie rozczarowała. Treści trudno mieć cokolwiek do zarzucenia, ale jeśli chodzi o formę, rozdziały zasługujące na wyróżnienie są w zdecydowanej mniejszości. Śmiech na sali budzi ostatnie zdanie wstępu: Całość powinna być zrozumiała dla niespecjalistów. Obawiam się, że wielu współautorom zapomniano o tym powiedzieć. Kilka rozdziałów faktycznie zasługuje na miano popularnonaukowych (to te, które poruszają zagadnienia kosmologii, grawitacji, superstrun, kondensatów Bosego-Einsteina, paradoksu EPR i fizyki materiałowej). Pozostałe są albo umiarkowanie techniczne, albo bardzo techniczne (rekord postanowili ustanowić autorzy "reprezentujący" fizykę systemów chaotycznych oraz biofizykę) -- i czyta się je źle. Wielka szkoda, że w gronie twórców antologii nie znaleźli się żadni znani popularyzatorzy nauki, jak na przykład Stephen Hawking lub Roger Penrose. Widać bowiem, że większość zatrudnionych przez redakcję fizyków nie radzi sobie po prostu z pisaniem w sposób przystępny i nieskomplikowany.
Nie polecam. I mówi to osoba, która fizykę studiuje. Laicy mają do dyspozycji multum naprawdę dobrych książek popularnonaukowych. A ci, którzy chcą dowiedzieć się, co nowego w fizyce piszczy, powinni na kilka miesięcy zaprenumerować New Scientist.
Komentarze
LawDog (2006-12-02 22:12:01)
Jestem laikiem. I nie lubię fizyki. A spis treści wcale nie zapowiada fascynującej lektury. Brrr...
Borys (2006-12-02 22:12:40)
I wzdraga się osoba, która namiętnie gra w Gasnące Słońca...
Misiolak (2006-12-02 23:12:58)
A co naukowego jest w Gasnących Słońcach?
Borys (2006-12-03 00:12:45)
Zacznijmy od tytułowego słońca i od również tytułowego gaśnięcia. :)
Misiolak (2006-12-06 13:12:03)
O ile pamiętam, to te słońca gasły dość niespodziewanie i nie tego spodziewali się naukowcy :) Krakeny pożerające statki kosmiczne w próżni też jawią się bardzo naukowo ;)
trufel71 (2008-08-06 12:08:19)
Ja jestem za teorią strun ... i wielowymiarowej natury wszechświata ...Tyle jestem wstanie ogarnąć i to mi wystarcza ...komentuje stary wpis tylko czekać co powie nam LHC